Paulina Guzowska w ostatnie dwa lata przeżyła drogę z nieba do piekła. W 2021 roku sięgała po medale mistrzostw Polski i prezentowała się na tyle dobrze, że znalazła się w kadrze na igrzyska w Tokio w roli rezerwowej w sztafecie 4 x 100 m. Niestety, ostatnie miesiące były dla niej fatalne – na początku roku zerwała więzadła krzyżowe w kolanie i po operacji musiała przejść żmudną rehabilitację. Przez to straciła m.in. mistrzostwa świata i mistrzostwa Europy, które odbyły się w 2022 roku. Gdy wydawało się, że może już w pełni poświęcić się przygotowaniom do wyzwań nadchodzących miesięcy, na początku grudnia doznała kolejnej kontuzji – zerwania ścięgna Achillesa. Okazuje się jednak, że w tym bardzo trudnym momencie nie została sama.
Paulina Guzowska ma wsparcie koleżanek. Pomagają jej zebrać pieniądze na leczenie
W rozmowie z portalem WP SportoweFakty koleżanka Guzowskiej z kadry, Martyna Kotwiła opisała, jak doszło do całej sytuacji – Paulina wprawdzie miała przeciążone ścięgna Achillesa, jednak nie było żadnego sygnału, że coś jest nie tak. Trenowała na 100 procent, wszystko szło zgodnie z planem. Bardzo się z tego cieszyłyśmy, bo wiedziałyśmy, ile przeszła po kontuzji kolana. Wydarzyło się to podczas ostatniego ćwiczenia. Robiłyśmy wieloskoki i nagle zobaczyliśmy Paulinę leżącą na tartanie – powiedziała zawodniczka.
Kotwiła wyjaśniła także, dlaczego Paulina Guzowska nie może liczyć na pomoc związku – Trzeba było szybko działać, zorganizować powrót do Polski i operację w Warszawie. Na wysokości zadania stanął trener Krzysztof Kotuła. Wszystko zrobiono tak, żeby Paulina poniosła jak najmniejsze koszty finansowe. Po kontuzji kolana Paulina nie mogła jechać do Portugalii na koszt Polskiego Związku Lekkiej Atletyki, była tam jako zawodniczka AZS AWF Katowice. Niestety, w takiej sytuacji koszty rehabilitacji zostały teraz po jej stronie. Nie da się tych zasad obejść – wyjaśniła Kotwiła na łamach WP SportoweFakty.
Klub komentuje sprawę Guzowskiej. Zaskakujące słowa
Portal WP SportoweFakty postanowił zapytać AZS AWF Katowice, dlaczego ich zawodniczka musi sama płacić za leczenie. Odpowiedź może być z pewnością dość intrygująca. – Kwestię rehabilitacji i rekonwalescencji po operacji klub mógłby bez problemu zapewnić, ponieważ zatrudniamy wysokiej klasy fizjoterapeutów oraz dysponujemy odpowiednim sprzętem rehabilitacyjnym. Jest mi przykro, że ani zawodniczka, ani jej trener nie zjawili się u mnie z tym problemem, tym bardziej że jako dyrektorowi klubu zawsze najbardziej zależy na dobru naszych sportowców – powiedział dyrektor katowickiego klubu, Krzysztof Nowak. Co do samej operacji zaś, dyrektor klubu przyznał, że nie ma w budżecie pieniędzy na prywatnie wykonywane operacje kosztujące kilka lub kilkanaście tysięcy złotych.