W trakcie środowych wystąpień francuscy prokuratorzy zajmujący się oszustwami finansowymi wnieśli o czteroletni wyrok dla Diacka, który w latach 1999-2015 niepodzielnie rządził IAAF i miał się dopuścić przestępstw korupcyjnych oraz prania brudnych pieniędzy pochodzących z łapówek w związku z rosyjskim skandalem dopingowym. Mogły one zostać potem wykorzystane do wspierania jednego z kandydatów w kampanii prezydenckiej w Senegalu – kraju, z którego pochodzi Diack. W tym konkretnym przypadku chodziło o półtora miliona dolarów.
Adwokat IAAF żąda 41 milionów euro
Zdaniem prokuratury, Lamine Diack i jego odpowiadający w tym procesie zaocznie syn Papa Massata Diack, kierowali procederem, dzięki któremu bezprawnie wzbogacili się o miliony euro. Pieniądze miały pochodzić od rosyjskich sportowców, którzy płacili w zamian za obietnicę tuszowania ich wpadek dopingowych. Dzięki temu zawodnicy mogli dalej startować, a działacze inkasowali okrągłe sumy, nawet kilkaset tysięcy euro od osoby.
Igrzyska przejdą koło nosa mistrzowi świata? Christian Coleman znów nie poddał się kontroli
– Była to korupcja na wszystkich poziomach – podkreślił prokurator Arnaud de Laguiche w mowie końcowej. Jak dodał, Diack żył jak cesarz. Senegalczykowi groził maksymalnie wyrok dziecięciu lat więzienia, oskarżyciel wniósł o czteroletnią odsiadkę.
Były szef IAAF, który przespał część wystąpień dwóch prokuratorów, nie zaprzeczył, że opóźniał wyjaśnianie niektórych spraw dopingowych, ale tylko po to, by ratować dobre imię i finanse swojej organizacji, której groziło to wielkim skandalem. Diack podnosił argument, że gdyby sprawki rosyjskich sportowców wyszły "hurtowo" na światło dzienne, od mającej wówczas problemy finansowe IAAF odwróciliby się sponsorzy.
W sprawie przeciwko synowi Diacka prokuratura żąda dla oskarżonego pięciu lat więzienia. Papa Massata Diack uciekł z Francji i ukrywa się w Senegalu.
Czytaj Super Express bez wychodzenia z domu. Kup bezpiecznie Super Express KLIKNIJ tutaj