Super Express: - Kiedy rano w niedzielę wstałaś z łóżka bolały cię palce od trzymania kciuków za Rafała?
Magda Majka: - Nie czułam rąk. Już w nocy zobaczyłam, że mam na dłoniach siniaki. Nie mogłam spać, emocje były tak wielkie, że zasnęłam na chwilę dopiero po 5 rano.
- Gdy wywrócili się Nibali i Henao, a Rafał sam uciekał do mety, pojawiła się szansa na złoto. Nie jesteś rozczarowana, że się nie udało?
- Każdy mnie o to pyta. Widać było, że ostatnie 12 kilometrów przejechał siłą woli. To było już ponad jego siły, dokonał niebywałej rzeczy. W tak ekstremalnych warunkach zdobył pierwszy od 36 lat medal dla polskiego kolarstwa. To ogromny sukces.
- Na mecie bardzo ci dziękował za wsparcie. Żałujesz, że nie ma cię przy nim w Rio?
- Pewnie, że żałuję, ale pocieszam się, że w Rio i tak nie miałby dla mnie czasu.
- Rozmawialiście po wyścigu?
- Tak i mieliśmy łzy w oczach. Rafał był bardzo zmęczony. Mówił, że strasznie go bolą nogi, ale był szczęśliwy.
- Przed wylotem do Brazylii pewnie wiele razy dyskutowaliście o starcie na olimpiadzie. Z jakimi nadziejami mąż leciał do Rio?
- Nie było okazji do długich rozmów, bo spędziliśmy razem raptem jeden dzień. Rafał przepakował walizki i już musiał się zbierać do wyjazdu. Kiedy jesteśmy razem, staram się nie rozmawiać z nim o kolarstwie, chcę, aby się zrelaksował, odpoczął od pracy. Mówiliśmy głównie o sprawach rodzinnych. Temat Rio też się pojawił, mąż wierzył w siebie. W tym sezonie był piąty w Giro d'Italia, wygrał mistrzostwo Polski, zdobył koszulkę najlepszego górala Tour de France, więc nic dziwnego, że i do Rio jechał powalczyć o medal. Dzięki Bogu się udało!
- Jak się czujesz jako żona emeryta, bo Rafał, zdobywając brązowy medal, zapewnił już sobie emeryturę olimpijską?
- Przed Rafałem jeszcze przynajmniej dziesięć lat startów i - wierzę w to mocno - wiele triumfów i radości. Dlatego o żadnej emeryturze nie rozmawialiśmy.
- Dokąd pojedziecie na urlop?
- Nigdzie się nie wybieramy. Mąż ma już dosyć samolotów, podróży, walizek i hoteli. Dla niego najlepszym odpoczynkiem jest leżak i espresso na naszym tarasie. Dom to nasz azyl i tu czujemy się najlepiej.
- Zdradzisz, jaką niespodziankę na powitanie dla niego przygotowałaś?
- Barszczyk czerwony z uszkami. Rafał go uwielbia.