Santiago Lange rok temu usłyszał straszliwą diagnozę - rak płuc. Dla większości brzmiałoby to jak wyrok, ale nie dla niego. Argentyńczyk postanowił walczyć z chorobą, poddał się resekcji organu, a wszystko po to, aby móc wystąpićna swoich szóstych igrzyskach olimpijskich. Zarówno w Pekinie i Atenach sięgał po brązowy medal. Chyba nawet snach nie przypuszczał, że po tym wszystkim, co go spotkało w Brazylii stanie na najwyższym podium. Wspólnie z partnerką Cecilią Carranzą Saroli zdobył złoto w Rio de Janeiro wygrywając wyścig w klasie Nacra 17. Po triumfie nie ukrywał wzruszenia. - Nie wiem, ile razy się popłakałem - powiedział 54-latek, który przeżywał również starty swoich synów - Tago i Klausa. Startowali oni w regatach w klasie 49er. - Całe te zawody były dla mnie niesamowite, pełne emocji. Najpierw oglądałem swoich synów, potem razem z nimi świętowałem wielki sukces. Za dużo tego wszystkiego jak dla mnie - dodał Lange.
Rio 2016: Argentyński żeglarz POKONAŁ raka i wywalczył olimpijskie ZŁOTO!
To jedna z najpiękniejszych historii w ostatnim czasie. Jeszcze kilka miesięcy temu życie Santiago Lange legło w gruzach, kiedy dowiedział się, że ma nowotwór płuc. Argentyńczyk nie poddał się, stracił pół organu po resekcji. Natomiast w Rio de Janeiro wraz z partnerką sięgnął po złoty medal igrzysk olimpijskich w klasie Nacra 17.