- Ostatnio szło mi nieco gorzej. I pewnie nikt się nie spodziewał, że Jóźwik przyleci tutaj z taką formą, a tu proszę! Bardzo lubię tak zaskakiwać - mówiła szczęśliwa lekkoatletka.
- Na finiusza długo byłaś za plecami rywalek. Dopiero na zakręcie udało się je po zewnętrznej wyprzedzić. Taktyka czy wariactwo?
- To było wariactwo! Znów przykleiłam się do bandy i tak byłam przyklejona do sześćsetnego metra. Wszystkie zaczęły mnie obiegać. Myślałam sobie: "Co ja teraz mogę zrobić?". A potem to już była "dzida" na zakręcie i prostej. Masakra, aż mam ochotę skakać do nieba. Śmiałam się, że jestem po tym biegu tak nakręcona, że chyba trzy kółka przebiegnę a nie dwa.
- Przed finałem masz jeszcze w sobie moc?
- Tak i to dużo. Czuję, że zostało mi sił na finał. Tylko muszę się zregenerować. Wygrałam ten półfinał na dużym luzie. To było niesamowite, ja nie mogę w to uwierzyć.
- W sobotnim finale tempo będzie pewnie dużo szybsze.
- Myślę, że dziewczyny pójdą bardzo mocno. Caster Semenya może nawet poprawić swój rekord życiowy, czyli poniżej 1.55. Tylko pytanie czy ktoś jej pomoże. Zobaczymy jak to się wszystko pukłada. Stać mnie na mocny finisz ale również na ostre tempo od poczatku.
- Na mecie półfinału odtańczyłaś sambę. Co będzie jak wpadnie medal?
- O Boże! Wtedy chyba całe kółko będę tańczyć!