- To Chorwacja była faworytem, ale udało wam się rywali zaskoczyć.
Karol Bielecki: - Mecz przebiegał dokładnie tak, jak to sobie zaplanowaliśmy. Trener ustalił taktykę, a my jego plan wykonaliśmy. Cieszy to, że zagraliśmy bardzo konsekwentnie i mądrze. A jeżeli chodzi o Chorwatów, to wszystko się dla nas dobrze ułożyło. Kiedy zobaczyli, że z powodu kontuzji nie może zagrać Michał Jurecki, pewnie się tym zdekoncentrowali, myśląc, że będą mieli łatwiej. Na mistrzostwach Europy w Krakowie ograli nas ostatnio 14 golami (23:37) i to też mieli w głowach. I tak krok po kroku to wszystko zbudowało w nich pewność siebie, która ich zgubiła.
- O ćwierćfinale mówi się, że to najważniejszy mecz w igrzyskach. Forma przyszła w dobrym momencie.
- Rzeczywiście tak się złożyło, że najlepszy mecz zagraliśmy teraz. Potrzebowaliśmy czasu, żeby ten zespół zaczął wreszcie ze sobą współpracować. Zaufaliśmy sobie i wreszcie w ważnym momencie zagraliśmy dobre zawody. Ale teraz chłodzimy głowy i niczym się nie podniecamy, bo na razie nic nie mamy. Już się skupiamy na półfinałowym meczu z Danią.
- To będzie najważniejszy mecz w twojej karierze?
- Już tych meczów trochę było, parę lat już mam, więc dla mnie to jeden z wielu ważnych meczów. Nie ma co budować wielkiej presji. Skupmy się na tym, żeby znów zaplanować dobrą taktykę i ją zrealizować. Przed nami mecz z Danią, w którym zdecyduje pewnie dyspozycja dnia. Mam nadzieję, żee podejdziemy do niego równie mocno skoncentrowani i silni psychicznie jak do spotkania z Chorwacją. I od pierwszej minuty pokażemy, to co chcemy.