- Jestem zdrowy i wygląda na to, że lepiej przygotowany niż w ubiegłym roku. Nic nie zakłóciło treningów, nie było przerwy. Przerobiłem wszystko, co było zaplanowane przez trenera Henryka Olszewskiego. Tylko, że trudno przewidzieć skutki, bo w tym roku nie wszystko nam wychodzi - mówi "Super Expressowi" pan Tomasz.
Sezon halowy Majewskiemu nie wyszedł. Zakończył go wynikiem 20,41 m i nie uzyskał minimum na halowe MŚ w Portland.
- Byłoby super, gdybym już w Szanghaju uzyskał minimum na Rio, czyli 20,50 metra - mówi kulomiot AZS AWF Warszawa. - Oby się to udało po okresie ciężkiego treningu. A poziom pchnięcia kulą w Polsce bardzo się podniósł w tym roku. Mam nadzieję, że w igrzyskach wystąpi trzech polskich kulomiotów i że w tej trójce znajdę się i ja - dodaje ze śmiechem.
Aby olimpijski start się udał, zawodnik i trener wprowadzili nowe bodźce i akcenty w treningu. Do pomocy przyjęli małżonkę mistrza Annę Majewską. Podnoszenie żony na rękach znakomicie służy kulomiotowi prywatnie i zawodowo.
Jeśli nowa broń przysłuży się do odniesienia sukcesu, to sezon 2016 nie musi się okazać ostatnim. Przyjaciel Majewskiego, mistrz świata w rzucie dyskiem Piotr Małachowski (33 l.) zdradza nam:
- Umówiłem się z Tomkiem, że jeszcze potrenuje, jeżeli w Rio zdobędzie medal.