"Super Express": Czy zmieniony sposób przygotowań i wyjazd do Brazylii nie zaszkodził?
Joanna Jóźwik: Mam nadzieję, że nie. Jestem przytłoczona ciężkim treningiem, albo jeszcze mi jego brakuje. Musimy z trenerem to przeanalizować. Pocieszam się tym, że swoją najlepszą formę - jak było w ubiegłym roku – pokazuję w sierpniu, a do mistrzostw w Londynie pozostaje jeszcze ponad półtora miesiąca.
- Czy w związku z słabszą formą coś ulegnie zmianie w przygotowaniach ?
- Od dwóch lat mam taki sam plan przygotowań, a jedyną zmianą był wyjazd na obóz do Brazylii. W najbliższych dniach chciałam startować w Oslo i Sztokholmie w Diamentowej Lidze. Przedyskutuję to z trenerem, ale biorę pod uwagę, że zrezygnuję z tych mityngów i pozostanę w kraju.
- Jeśli miało zdarzyć się coś złego , to chyba lepiej, że właśnie na początku sezonu ?
- Oczywiście. W ogóle nie biorę pod uwagę czarnego scenariusza na sierpień. Na początku sezonu zawsze biega mi się ciężko. Chcę zrobić też badania, bo nie wykluczam, że mam niewykrytą alergię przez co występują problemy z oddychaniem. Nawet jeśli mięśnie pracują jak trzeba, to ciężko mi się oddycha. Tak było dzisiaj.
- W Londynie będzie pani musiała walczyć z kontrowersyjnymi, bo zbudowanymi jak mężczyźni, biegaczkami z Afryki. Nie przeraża to panią?
- Nie. Jak widać muszę sobie radzić zarówno z rywalkami wielokrotnie silniejszym fizycznie ode mnie, ale i z takimi, które mają znacznie słabsze rekordy życiowe. Ważne, że mam uzyskane minimum na MŚ. Muszę się skupić na sobie, i na wykorzystaniu czasu do startu w Londynie, a nie na rywalkach.