"Super Express": - Z czym kojarzą się panu Święta Bożego Narodzenia?
Wojciech Nowicki: - Nie będę oryginalny, jeżeli powiem, że z rodziną. Bardzo lubię ten czas, ponieważ możemy zatrzymać się, aby pobyć ze sobą we własnym gronie. Na co dzień pozostajemy zabiegani, pochłonięci własną codziennością i obowiązkami. W te dni możemy zgromadzić się we wspólnym gronie, aby poświętować i nacieszyć się swoją obecnością.
- Jak wyglądają przygotowania do świąt w domu rodziny Nowickich? Czy pomaga pan żonie w kuchni?
- Oj, kuchnia to zdecydowanie nie jest moja domena. Wolę się nie dotykać, aby czegoś nie popsuć. Dlatego na mnie najczęściej spadają takie obowiązki jak zrobienie zakupów, czy porządki świąteczne.
- Choinkę ubiera pan, czy robicie to w większym gronie?
- Jeszcze do niedawna sam dbałem, aby choinka była ubrana na czas. Ostatnio jednak podrosły moje córki i mogę liczyć na ich pomoc oraz olbrzymie zaangażowanie. To także fajny czas, ponieważ możemy spędzić go razem. Pieczołowicie nakładamy na drzewo każdą bombkę i ozdoby. Bardzo to lubimy, ponieważ świetnie się przy tym bawimy.
- Skoro Święta Bożego Narodzenia to na stole nie może zabraknąć karpia. Czy osobiście przygotowuje pan rybę?
- Tak się składa, że na naszym stole… nie ma karpia. Po prostu jakoś nam nie podpasował, dlatego w to miejsce przygotowujemy inne potrawy i mogę zapewnić, że są równie smaczne!
- Skoro jesteśmy przy potrawach wigilijnych, po które sięga pan najchętniej?
- Od zawsze są to barszcz z uszkami, a także nasze podlaskie danie przygotowywane tylko na wigilię – kutia. Robi się ją na bazie maku, miodu i bakalii. Wigilia w domu zawsze kojarzyła mi się z tymi potrawami.
- Czy w tym roku Święta Bożego Narodzenia będą miały dla pana i najbliższych szczególne znaczenie, w kontekście tego, co kilka miesięcy temu wydarzyło się w Tokio?
- W żadnym wypadku. Święta to czas radości i świętowania, a nie trenowania i pracy. W tym czasie sport, rywalizacja schodzą na dalszy plan. Jak już wspomniałem najważniejsze stają się rodzina, wspólne spędzanie czasu na rozmowach, wspomnieniach, kolędowaniu. Nikt nie będzie wracał do moich sukcesów, bo nawet gdyby ich nie było, czy miałbym mniejsze powody do cieszenia się z obecności najbliższych?
- Skoro o kolędowaniu mowa, którą z tych pieśni lubi pan najbardziej?
- Zdecydowanie „Cichą noc”. Jest taka spokojna, pogodna.
- Czy zazwyczaj pan intonuje, czy na kogoś innego spada ten zaszczyt?
- Różnie, czasami ktoś zaintonuje, czasami mama puści kolędy z płyty, a później wszyscy włączamy się do śpiewania. Bardzo lubimy kolędowanie w rodzinnym gronie i tak naprawdę nie wyobrażamy sobie Świąt Bożego Narodzenia bez tego. Korzystając z okazji chciałbym życzyć wszystkim czytelnikom „Super Expressu” wszystkiego co dobre w okazji nadchodzących Świąt.
Polski skoczek jest pogodzony ze swoim losem. W takiej sytuacji nikt nie byłby zadowolony