Przepisy te nakazują obniżenie poziomu testosteronu do 5 nanomoli na litr biegaczkom „hiperandrogenicznym” (posiadającym poziom podwyższony), rywalizującym na dystansach od 400 m do 1 mili.
Nowe przepisy IAAF obowiązywały od maja, gdy sportowy sąd arbitrażowy w Lozannie przyznał rację światowej federacji lekkoatletycznej pragnącej równych szans dla biegaczek. Caster Semenya, która prawdopodobnie urodziła się bez macicy i jajników, ma za to wewnętrzne jądra, odwołała się do sądu federalnego Szwajcarii. I zrazu uzyskała „supertymczasowe” zawieszenie przepisów.
Walka sądowa pozwoliła jej dwukrotnie wystartować w mityngach Diamentowej Ligi na koronnym dystansie 800 m. I dwa najlepsze wyniki na świecie w tym roku należą do niej: 1.54,98 i 1.55,70 min.
Teraz droga do mistrzostw świata w Katarze została zamknięta. IAAF wymaga, aby lekkoatletki o podwyższonym testosteronie wykazały dopuszczalny poziom tego hormonu w organizmie przynajmniej przez sześć miesięcy. Tymczasem do czempionatu pozostały dwa. Semenya niemal na pewno nie wystąpi więc już w tym roku w żadnych zawodach oficjalnych.
Wprawdzie sąd federalny nie ogłosił jeszcze werdyktu (a tylko odwiesił przepisy), ale w tej sytuacji niemal nieprawdopodobne jest orzeczenie przychylne dla zawodniczek hiperandrogenicznych.