Boenisch za to, że zdecydował się na grę dla Polski nie jest ulubieńcem mediów w Niemczech.
Ale trzeba się wykazać wielką naiwnością by myśleć, że piłkarz zarabiający spore pieniądze pokusiłby się na taki ruch. Zawodnicy na tym poziomie nie potrzebują "dorabiać" sobie w taki sposób.
- Nie jestem żadnym szpiegiem, wcześniej nie kontaktowałem się z działaczami Bayeru. Zresztą, mój nowy klub na pewno miał świetnie rozpracowanego przeciwnika i moja pomoc nie była do niczego potrzebna. Poza tym, nie dostałem żadnej propozycji od Fortuny, nie było mowy o podpisaniu kontraktu - powiedział Boenisch na łamach niemieckich mediów.
Sebastian Boenisch: Nie jestem żadnym szpiegiem! SONDA
Od początku ta sprawa wydawała nam się co najmniej mało wiarygodna. Niemieckie media starały się rozpocząć aferę twierdząc, że Sebastian Boenisch trenując z Fortuną Dussledorf przejrzał ich taktykę na mecz z Bayerem Leverkusen, by potem podpisać z "Aptekarzami" umowę i pomóc w ten sposób w osiągnięciu ligowej wygranej.