Między Jarosławem Niezgodą – napastnikiem Portland Timbers występującego w amerykańskiej MLS – a jego byłym agentem, Markiem Citko, już od pewnego czasu trwa spór. Były reprezentant Polski złożył pozew do Piłkarskiego Sądu Polubownego Polskiego Związku Piłki Nożnej, twierdząc, że Jarosław Niezgoda jest mu winny 700 tys. dolarów za pośrednictwo w transferze polskiego napastnika z Legii Warszawa do Portland Timbers. Niezgoda nie wypłacił Citce rzeczonych pieniędzy, ponieważ twierdzi, że ten w żaden sposób nie przyczynił się do jego transferu – Amerykanie mieli sami zgłosić się do Legii po Niezgodę, bez udziału Citki. W trakcie kompletowania dokumentów potwierdzających stanowisko byłego zawodnika „Wojskowych” on i jego przedstawiciel natrafili na dokument z podpisem Niezgody, który, jak twierdzi 26-latek, nie jest jego autorstwa.
Lukas Podolski nie wytrzymał po pytaniu dziennikarza: "W du... to mam"
Niezgoda zawiadomił prokuraturę o możliwości popełnienia przestępstwa
We wspomnianym dokumencie Marek Citko udziela wyłącznego pełnomocnictwa na reprezentowanie Jarosława Niezgody w negocjacjach z klubami USA i Kanady Denisowi Selimoviciowi. Jak informuje portal WP SportoweFakty, Jarosław Niezgoda jest pewny, że nie składał podpisu pod tym dokumentem i zgłosił do prokuratury zawiadomienie o możliwości popełnienia przestępstwa.
Babcia Halinka miała ważną radę dla Artura Boruca. Nie miała racji, piłkarz jej udowodnił
- Nie wiemy, kto podrobił ten dokument. Ustalenie tego to zadanie dla prokuratury. Ale korzyść z posługiwania się nim mógł odnieść pan Marek Citko, a samym sfałszowanym dokumentem posługiwał się jego współpracownik Mikołaj Gratkowski – powiedział w rozmowie z WP radca prawny Tomasz Dauerman, pełnomocnik Jarosława Niezgody.
Mikołaj Gratkowski współpracował z Citką z powodu słabej znajomości angielskiego u byłego reprezentanta Polski. Jest on pośrednikiem transferowym zarejestrowanym w PZPN i reprezentuje m.in. bramkarza Pogoni Szczecin, Dante Stipicę.