Podczas wyprawy do delfinarium zdarzyła się jedna nieprzyjemna sytuacja. Ustawiający się do zdjęcia Arkadiusz Milik pośliznął się na mokrej podłodze i bardzo groźnie się przewrócił. Skrzywiony z bólu trzymał się za nadgarstek. Wszyscy byli przerażeni, bo po urazie Kamila Glika wydaje się, że limit pecha kadra już wyczerpała.
Na szczęście po chwili sytuację uspokoił sam Arkadiusz Milik, który szeroko się uśmiechnął. Cały sztab reprezentacji mógł odetchnąć z ulgą, bo strata tak ważnego gracza na 3 dni do meczu z Senegalem byłaby tragedią polskiego zespołu.
Przypomnijmy, że podczas zgrupowania w Arłamowie urazu barku doznał Kamil Glik. Wydawało się, że nie pojedzie na mundial, ale cudem wrócił do zdrowia i jest z kolegami w Soczi. W najbliższym spotkaniu w Soczi może jeszcze nie wystąpić, ale na Kolumbię ma być gotowy.