- Wszystkie mecze do tej pory, oprócz Rumunii, gdzie grałem z Thiago, miałem obok siebie Kamila – wspomina Pazdan. - Bez niego jest inaczej, bo były automatyzmy, czasem z Kamilem graliśmy na pamięć. Z Thiago Cionkiem współpracowałem kilka spotkań, z Jankiem Bednarkiem dopiero na zgrupowaniu kilka treningów i ten mecz z Chile. Jest inaczej, ale nie ma czasu na myślenie i zastanawianie się. Trzeba grać swoje.
Pazdan przyjechał na mistrzostwa świata w zupełnie innej sytuacji, niż na Euro przed dwoma laty. Wtedy był krótko po kontuzji, teraz – prawie w pełni sił.
- Od 5-6 kolejki ligowej byłem w dobrej dyspozycji. Oczywiście, kilka pierwszych meczów nie tylko ja, ale cały zespół nie wyglądał dobrze. Potem byłem w dobrej formie. Jest inaczej niż 2 lata temu, gdzie pauzowałem półtora miesiąca z powodu kontuzji. Teraz przyjechałem na kadrę z lekkim urazem i chwilkę trenowałem indywidualnie, ale teraz po ciężkich treningach wszystko trzeba wyświeżyć i dobrze podejść do pierwszego spotkania – podkreśla Pazdan, który dwa lata temu we Francji został gwiazdą reprezentacji.
- Dwa lata temu to był dobry turniej całego zespołu – zastrzega. - Bramek nie traciliśmy całą drużyną, każdy pomagał w grze obronnej, więc nam obrońcom było łatwiej. Trzeba podkreślić nie moją dobrą grę, ale dobrą grę całego zespołu.
Pazdan cieszy się z faktu, że w hotelu Hyatt w Soczi piłkarze mają możliwość odpoczynku. M.in. luksusowy basen ze strefą wydzieloną tylko dla zawodników.
- To bardzo fajny hotel, jest dużo rzeczy, dzięki którym można odpocząć. Mamy swoją salę do odpoczynku, są leżaki, jeśli ktoś chce wyjść wieczorem i odpocząć to też jest na to miejsce – wyjawia Pazdan.