Spotkanie lepiej rozpoczęli Szwajcarzy, bo od dwóch strzałów na bramkę Robina Olsena, ale to Szwecja była groźniejsza w pierwszej połowie meczu 1/8 finału. Mylili się Marcus Berg i Albin Ekdal. Ten pierwszy oddał fatalny strzał z woleja, a później musiał uznać wyższość Yanna Sommera, który w spektakularny sposób odbił jego uderzenie po koźle. Ekdal dwukrotnie chybił w dobrych sytuacjach, choć mocniej na pewno żałował tej z 41. minuty, kiedy na nos dograł mu Mikael Lustig, a pomocnik w tylko sobie wiadomy sposób posłał piłkę wysoooooko ponad bramką.
W szwedzkiej szesnastce groźnie było tylko raz. Dwójkową akcję przeprowadzili Blerim Dzemaili i Steven Zuber. Ten drugi wycofał koledze, a gracz Bolonii uderzył za wysoko i nawet interweniować nie musiał bramkarz "Trzech Koron".
Bramkę kibice zobaczyli dopiero w 66. minucie. Na uderzenie prawą nogą zdecydował się Emil Forsberg i nie była to próba najwyższych lotów - z pewnością obroniłby ją Sommer. Tyle że na drodze strzału stanął Manuel Akanji i pechową interwencją skierował piłkę w samo okienko własnej bramki.
Szwajcaria rzuciła się do odrabiania strat, ale nie potrafiła sforsować żółto-niebieskiej ściany, która blokował niemal każdy strzał na bramkę. Najwięcej zagrożenia płynęło z powietrza, gdzie szczęścia próbowali Akanji i Haris Seferović. Strzał stopera wybił z linii bramkowej Forsberg, a uderzenie napastnika wyłapał Olsen.
W ostatniej minucie regulaminowego czasu gry na bramkę Szwajcarów popędził Olsson i sfaulował go Michael Lang. Sędzia wskazał na jedenasty metr i wyrzucił obrońcę z boiska. Po obejrzeniu powtórki zmienił jedną ze swoich decyzji. Zamiast rzut karnego mieliśmy rzut wolny, bo przewinienie miało miejsce przed szesnastką. Lang jednak z szatni już nie wyszedł. Strzał Oli Toivonena z 17 metrów został obroniony przez Sommera, ale nie zawrócił Szwecji z drogi do ćwierćfinału.