Portugalia - Maroko 1:0 (1:0)
Bramki: Cristiano Ronaldo 5
Żółte kartki: Benatia, A. Silva
Portugalia: Patricio - Cedric, Pepe, Fonte, Raphael - B. Silva (59. Gelson), Carvalho, Moutinho (88. A. Silva), Mario (70. B. Fernandes) - Ronaldo, Guedes
Maroko: El Kajoui - Dirar, Benatia, Da Costa, Hakimi - El Ahmadi (86. Fajr), Boussoufa - Amrabat, Belhanda (75. Carcela), Ziyech - Boutaib (69. El Kaaib)
Choć w pierwszym spotkaniu z Hiszpanią Portugalia straciła dwa punkty, to początek mundialu w wykonaniu mistrzów Europy można było uznać za naprawdę dobry. Szczególnie jeśli chodzi o Cristiano Ronaldo. Gwiazda Realu Madryt zdobyła w rywalizacji z "La Roja" hattricka.
Swój show CR7 kontynuował w meczu z Marokiem. Już w 5. minucie wpisał się na listę strzelców zdobywając swoją czwartą bramkę w turnieju. Po dośrodkowaniu Bernardo Silvy z rzutu rożnego Ronaldo zgubił krycie Manuela Da Costy i z pięciu metrów umieścił piłkę w siatce.
Wydawało się wtedy, że dla Portugalii będzie to łatwy mecz, a piłkarze z Półwyspu Iberyjskiego wzbogacą się o kilka goli. Pod bramką Munira El Kajouiego groźnie było ponownie za sprawą Ronaldo. Portugalczyk dostał piłkę na linii pola karnego, obrócił się z nią i oddał strzał. Był on minimalnie niecelny.
Ale kolejne minuty należały już do Maroka. "Lwy Atlasu" co chwile przeprowadzały groźną akcje. Blisko wyrównującego gola było w 12. minucie. Po dośrodkowaniu z rzutu rożnego głową uderzył Mehdi Benatia. Świetnym refleksem popisał się Rui Patricio, który złapał piłkę na linii bramkowej.
Podopieczni Herve Renarda nie ustawali w atakach. Raphael Guerreiro miał spore problemy z powstrzymaniem Nordina Amrabata, który szalał po prawej stronie boiska. Marokańczykom brakowało jednak zimnej krwi. Czasami zbyt szybko chcieli przenieść grę pod pole karne Portugalii, przez co nierzadko notowali straty.
Jednak to Portugalia była blisko zdobycia drugiej bramki. Goncalo Guedes dostał świetną prostopadłą piłkę od Ronaldo. Wyszedł sam na sam z El Kajouim. Uderzył z półwoleja, ale marokański bramkarz wykazał się kapitalną interwencją, broniąc ten strzał jedną ręką.
Od początku drugiej połowy Maroko kontynuowało to, co pokazywało przez pierwsze 45 minut. Ale dobrze dysponowany był Patricio, który ratował swój zespół przed utratą bramki. Tak było w 57. minucie po rzucie wolnym dla "Lwów Atlasu".
Dośrodkował z niego Hakim Ziyech, piłkę strącił Younes Belhanda. Futbolówka zmierzała w długi róg portugalskiej bramki, ale Patricio wyciągnął się jak struna i zdołał wybić ją na rzut rożny. Chwilę później z piętnastu metrów huknął Benatia, ale pomylił się o kilka metrów.
Marokańczycy, mimo ciągłych ataków i przewagi w posiadaniu piłki nie potrafili stworzyć sobie sytuacji, którą można byłoby określić mianem "stuprocentowej". Ich najlepsze okazje wynikały przede wszystkim ze stałych fragmentów gry i dośrodkowań z bocznych stref boiska. Skuteczność też nie była ich mocną stroną.
Szczęście nie uśmiechnęło się do "Lwów Atlasu". Porażka z Portugalią oznacza, że Maroko po meczu z Hiszpanią na pewno pożegna się z mistrzostwami świata. Fernando Santos ma natomiast o czym myśleć, bowiem gra jego zespołu nie zachwyciła.