Jeszcze w poniedziałek pewny siebie Bartomeu zapowiadał, że nie widzi powodów, by podawać się do dymisji. Na początku listopada miało się odbyć głosowanie ws. wotum nieufności wobec prezesa i zarządu, ale w ostatnich godzinach sprawy nabrały rozpędu. Po długich namysłach Bartomeu wykonał krok wstecz i ogłosił swoją dymisję. Co więcej, na sam koniec zaszokował świat, bo obwieścił, że Barcelona zaakceptowała wymogi udziału w europejskiej Superlidze, czyli projekcie, w którym ma wziąć udział 16-18 drużyn z pięciu krajów (Anglia, Hiszpania, Włochy, Niemcy i Francja).
Kolejny CIOS dla Barcelony. To już jest czarna ROZPACZ, kibice wstrząśnięci
Konflikt Bartomeu z kibicami ciągnął się od lat. Fani "Blaugrany" zarzucali prezesowi nieudolność na rynku transferowym i przepłacanie piłkarzy, a ich złość sięgnęła zenitu latem, gdy Leo Messi próbował za wszelką cenę opuścić klub. Do tego ostatecznie nie doszło, ale to nie złagodziło nastrojów. Długo wydawało się, że o przyszłości prezesa zdecyduje głosowanie nad wotum nieufności, a Bartomeu miał szansę zostać pierwszym prezesem w historii klubu, zwolnionym w ten sposób. Ostatecznie, ku uciesze milionów fanów, Bartomeu sam ustąpił ze stanowiska.
Skrytykował VAR i zostanie ukarany?! Grozi mu KILKANAŚCIE meczów zawieszenia