Andrzej Rojewski: Nie jestem farbowanym lisem

i

Autor: "Super Express" Andrzej Rojewski

Andrzej Rojewski: Nie jestem farbowanym lisem!

2014-10-10 4:00

Prawy rozgrywający SC Magdeburg, Andrzej Rojewski (29 l.) ma być tajną bronią polskiej reprezentacji piłkarzy ręcznych podczas styczniowych mistrzostw świata w Katarze. - Od 25 lat mieszkam w Niemczech, ale urodziłem się w Wejherowie i jestem Polakiem - mówi nam.

"Super Express": - W polskiej piłce takich jak pan (Polanskiego, Boenischa czy Obraniaka) złośliwe nazywano "farbowanymi lisami"...

Andrzej Rojewski: - Ja nie jestem żadnym farbowanym lisem! Urodziłem się w Polsce. Co miałem do powiedzenia jako trzyletni chłopiec, gdy rodzice zdecydowali się na emigrację? Ale wychowałem się w domu, gdzie rozmawiało się tylko w ojczystym języku. Decydując się na grę dla biało-czerwonych, biłem się z myślami, czy tego typu głosy się nie pojawią, ale... raz kozie śmierć! Jak mnie ktoś zaatakuje, to potrafię się obronić. W tej chwili najważniejsza jest dla mnie akceptacja trenera i kolegów z drużyny. Kibiców będę chciał przekonać do siebie dobrą grą.

Niemcy ograli Wisłę Płock w Lidze Mistrzów!

- Jak doszło do tego, że został pan powołany do kadry biało-czerwonych?

- Jako pierwszy ten temat poruszył Bogdan Wenta. Pracował wtedy w Magdeburgu i trochę żartem zapytał, dlaczego nie występuję w polskiej reprezentacji. Wątek podchwycił mój klubowy kolega Bartek Jurecki i często o tym rozmawialiśmy. Kiedy trenerem Polski został Michael Biegler, który znał mnie z Bundesligi, sprawa nabrała rozpędu. Mogłem trafić do drużyny już wcześniej, ale w ubiegłym roku leczyłem złamany kciuk. Cieszę się, że zaakceptowały mnie chłopaki. Było mi łatwiej, bo większość z nich znam z ligi niemieckiej, a graczy Wisły Płock poznałem po towarzyskim meczu z Magdeburgiem.

- Podobno najbardziej z pana powołania ucieszyła się babcia, Janina?

- Babcia mieszka w Sopocie i świetnie zna się na sporcie. To już emerytka, ale na chodzie, trudno ją w domu złapać (śmiech). Ale to kibicka. W czasie piłkarskiego Euro mieszkałem u niej, byłem nawet na meczu w Gdańsku i nieraz zaskoczyła mnie swoją wiedzą o futbolu. Gratulowali mi też koledzy - emigranci i przede wszystkim rodzice oraz brat i siostra. Dla całej mojej rodziny Polska jest bardzo ważna. I kuchnia też! Barszcz z uszkami, żurek, rosół, bigos, schabowy. Nie wyobrażam sobie bez nich życia.

KLIKNIJ: Polub Gwizdek24.pl na Facebooku i bądź na bieżąco!

ZAPISZ SIĘ: Codzienne wiadomości Gwizdek24.pl na e-mail

Nasi Partnerzy polecają
Najnowsze