„Super Express”: - Postawa Vive jest dla pana zaskoczeniem?
Artur Siódmiak: - Nie wierzyłem, że tak z silnym zespołem jak PSG mistrzowie Polski wygrają aż 34:24. Ale jak widzieliśmy nasz zespół zagrał fenomenalnie. Tego dnia wszystko kielczanom wychodziło i teraz to drużyna z Paryża ma ogromny problem.
- Czy już można gratulować Vive awansu do czołowej czwórki Europy?
- Jeszcze nie, bo grają rewanż z naprawdę doskonałym zespołem, naszpikowanym wieloma świetnymi graczami. W rewanżu oni wyjdą z siebie, żeby straty odrobić. Jestem optymistą, ale jak wiemy w piłce ręcznej nie takie cuda się zdarzały. Przypomnę 2012 rok, gdzie podczas mistrzostw Europy w Belgradzie, do przerwy przegrywaliśmy ze Szwecją 9:20, by w II połowie po szalonej pogoni odrobić straty. Wtedy skończyło się 29:29, a przecież jeszcze mogliśmy wygrać to spotkanie.
i
- Co trzeba zatem robić, żeby taki scenariusz się teraz w Paryżu nie powtórzył?
- Trzeba grać mądrze i konsekwentnie. A wiem, że trener Talant Dujszebajew jak mało kto potrafi przygotować zespół na taki bój. Ważny jest początek meczu. Nie wolno dać się stłamsić gospodarzom, którzy z pewnością ostro zaatakują. Trzeba przede wszystkim przetrwać pierwsze 15 minut. Należy grać długo i spowalniać grę. Grać do pewnego rzutu i nie tracić głupich piłek, bo szybki Uwe Gensheimer potrafi bezlitośnie wykorzystywać kontry.
- Co jest największą siłą Vive?
- Kolektyw. Poza tym, na doskonałym poziomie grają bramkarze. Ostatnio show zrobił Wladymir Cupara, z którym doskonale współpracowała obrona. Bardzo skuteczny jest Władysław Kulesz i skrzydłowi. Świetnie wygląda współpraca rozgrywających z kołowymi. Na pewno siłą Vive jest gra w defensywie. PSG w ataku pewnie jest mocniejsze, bo dysponuje naprawdę olbrzymią siłą uderzeniową. Jednak jak widać i taką potęgę można zatrzymać.