Marcin Lijewski

i

Autor: CYFRASPORT Marcin Lijewski

Final Four Ligi Mistrzów. Eugeniusz Lijewski: Niech synowie zagrają dla mnie w finale

2013-06-01 4:00

To pierwszy taki przypadek w historii światowej piłki ręcznej. W Final Four Ligi Mistrzów w składach dwóch z czterech najlepszych drużyn Europy znajdą się bracia - Marcin (36 l., HSV Hamburg) i Krzysztof (29 l., Vive Kielce) Lijewscy. - 1 czerwca obchodzę 59. urodziny. Mam jedno życzenie: by w wielkim finale stanęli naprzeciwko siebie synowie - mówi Eugeniusz Lijewski (59 l.), ojciec i pierwszy trener naszych znakomitych szczypiornistów.

"Super Express": - Podobno bardzo pan nie lubi pytania, komu będzie kibicował, gdy dojdzie do bratobójczego starcia o panowanie w Europie?

Eugeniusz Lijewski: - Nienawidzę! Mam być przeciwko jednemu synowi i trzymać kciuki za drugiego?! Chciałbym, żeby obaj awansowali do finału i stoczyli piękny pojedynek. I oczywiście żeby obaj w zdrowiu zeszli z parkietu. Jestem trochę w podobnym położeniu jak pewien kibic HSV, który do Krzyśka (zdobył z tym klubem razem z bratem mistrzostwo Niemiec w 2012 roku - red.) wydzwania o koszulkę Vive. Ponoć jest wielkim fanem obu moich młodych. I podobno chciałby przeciąć na pół trykoty Vive i HSV i je połączyć. Tak samo jest ze mną.

- Bez względu na wynik jeszcze przed pierwszym meczem nazwisko Lijewski zostanie zapisane w annałach światowego szczypiorniaka.

- Jesteśmy z żoną bardzo dumni z chłopaków. To niewiarygodny wyczyn! Weszli na światowy szczyt. Wiadomo, że faworytami półfinałów są ekipy THW Kiel i Barcelony, ale mistrzowie Polski i HSV wcale nie stoją na straconej pozycji. Hamburg dwa razy przegrał w Bundeslidze z Kilonią i po słabszym sezonie ma ostatnią szansę na uratowanie go właśnie poprzez występy w Champions League.

- HSV zadziwia, a jeszcze bardziej Marcin, który szykował się do powrotu do Polski, a tymczasem ostatnio jest regularnie wybierany do siódemek kolejki Ligi Mistrzów.

- Jak rozmawiamy, to się śmieję, że jest jak dobre wino. Im starszy, tym lepszy. Zamknąć go na jakiś czas w piwnicy i będzie mógł grać do pięćdziesiątki (śmiech).

- Z kolei w Kielcach piłkarze Vive modlą się, by Krzyśka coś bolało. Bo jak narzeka na urazy, to potem jest najlepszy na boisku.

- Coś w tym jest (śmiech). Ostatnio skarżył się na uraz kciuka. Teraz trochę się podleczył i na pewno w Kilonii zagra, ale to był dla niego ciężki sezon. Tych urazów było mnóstwo.

- Vive może wygrać Ligę Mistrzów?

- Pewnie że tak! Zespół z przypadku nie zwycięża w 11 meczach z rzędu w tak topowym towarzystwie. Testem był wyjazdowy mecz z Metalurgiem Skopje. Szowinistyczna publiczność, obrotowy, który rzuca piłką w twarz Szmala. Szczypanie, faule, presja rywali. I dali radę! Teraz Barcelona musi wygrać, a Vive może. To ich wielki atut. Mają graczy, którzy są w stanie doprowadzić ich do finału.

Nasi Partnerzy polecają
Najnowsze