Starszy z braci Lijewskich jeszcze przed wielkim finałem zapisał się w historii światowego szczypiorniaka, bo po raz pierwszy w dziejach tej dyscypliny w Final Four Ligi Mistrzów wystąpił z bratem Krzysztofem (29 l.), który bronił barw mistrzów Polski - Vive Kielce.
- Szkoda, że nie dane nam było powalczyć z "młodym", ale i tak Vive to światowy top. Trzecie miejsce kielczan to wielki sukces polskiej piłki ręcznej - uważa Lijewski.
"Szeryf" w finale zdobył trzy gole i oprócz bramkarza Johannesa Bittera oraz zdobywców sześciu bramek - Michaela Klausa i Hansa Lindberga - został uznany za bohatera tego meczu.
- Może złoty medal LM nie wygląda bardzo pięknie, ale najważniejsze, że wreszcie go mam - śmieje się "Lijek".