Łomża Vive Kielce dokonała wielkiej sztuki i po raz drugi w tym sezonie Champions League pogrążyła FC Barcelonę! Mimo że drużyna "Dumy Katalonii" była wielkim faworytem, to mistrzowie Polski pokazali wielką klasę w końcówce i sprawili kolejną, wielką sensację. Bramka Moryto na 29:27 już na zawsze zapisze się w historii polskiego sportu. Tak dobra postawa przeciwko zwycięzcy Ligi Mistrzów pokazuje, że drużyna mistrza Polski jest gotowa na grę o wielkie cele!
Łomża Vive Kielce rozbija FC Barcelonę! Wielki triumf mistrza Polski!
W porównaniu do ubiegłotygodniowego spotkania w Barcelonie, wygranego przez kielczan 32:30, w obu zespołach nastąpiła tylko jedna zmiana. W ekipie mistrza Hiszpanii Artura Parerę zastąpił obrotowy Youseff Ban Ali, Tunezyjczyk z katarskim paszportem.
Wynik meczu otworzył Szymon Sićko, ale goście odpowiedzieli dwoma bramkami byłego zawodnika Vive Luki Cindrica. W szóstej minucie Andreasa Wolffa pokonał Aitor Arino i rywale mistrza Polski prowadzili już 5:1. Kielczanie po chwilowym zastoju szybko odrobili część strat. 180 sekund później po trafieniu Dylana Nahi przegrywali już tylko 3:5.
Widać było, że hiszpański zespół jest bardzo zmotywowany po porażce we własnej hali i w Kielcach zamierza wyrównać rachunki. W 13. min po kolejnej bramce Arino drużyna trenera Carlosa Ortegi wygrywała 8:4. Polski zespół i tym razem zerwał się do ataku. W 19. min do siatki rywali trafił Igor Karacic i na tablicy świetlnej widniał remis 10:10.
Później do głosu znowu doszła ekipa z Płw. Iberyjskiego. Po piątej już bramce Arino na dwie minuty przed zakończeniem pierwszej połowy Barca prowadziła 16:13. Wynik mógł być korzystniejszy dla gospodarzy, ale zawodnicy Vive nie wykorzystali kilku doskonałych sytuacji do zdobycia bramki.
Po 30 minutach drużyna z Kielc traciła do rywali dwie bramki (14:16). Polski zespół przy życiu trzymali Alex Dujshebaev (cztery bramki) i Wolff, który popisał sie kilkoma udanymi interwencjami. Kielczanie nie grali jednak wcale źle, ale zawodziła skuteczność.
Początek drugiej połowy meczu to błędy, straty i pudła w dogodnych sytuacjach z obu stron. Pierwsi opanowali nerwy goście, którzy w 39. min po trafieniu byłego zawodnika Vive Blaza Janca wygrywali 19:15. Kielczanie jeszcze raz zabrali się za odrabianie strat. Osiem minut później bramkarza Barcy pokonał Miguel Sanchez-Migallon i gospodarze przegrywali tylko 21:23.
Riposta zespołu z Barcelony była jednak bardzo szybka. Wykorzystując fakt, że kielczanie grali w osłabieniu (kara dla Arcioma Karaleka) po bramce Aleixa Gomeza znów odskoczyli na cztery trafienia (27:23). Nawet to jednak nie załamało gospodarzy. Po trzech kolejnych bramkach (dwóch Nikolasa Tournata i jednej Władysława Kulesza) na cztery minuty przed końcem Vive przegrywało już tylko 26:27.
Już minutę później do remisu doprowadził Karalek. A na minutę przed końcem halę ogarnęło istne szaleństwo. Do siatki rywali trafił już po raz ósmy Alex Dujshebaev i Vive prowadziło. Zwycięstwo przypieczętował Moryto i druga wygrana nad Barceloną w ciągu sześciu dni stała się faktem. (PAP)
Vive Kielce - FC Barcelona: 29:27
Vive Kielce: Kornecki, Wolff, Vujović, Sanchez-Migallon, Olejniczak, Sićko, Dujebajew, Tournat, Karacić, Kulesz, Moryto, Thrastarson, Gębala, Kariol, Gudjonsson, Nahi
FC Barcelona:De Vargas, Maciel, Mem, Arino, Janc, N'Guessan, Gomez, Thiagus Petrus, Crindrić, Fernandez, Makuć, Langaro, Ben Ali, Richardson, Fabregas, Zein