Rafał Markowski, piłka ręczna, lekarz reprezentacji Polski

i

Autor: CYFRA SPORT, Archiwum prywatne

ME w piłce ręcznej: Mariusz Jurkiewicz nie zagra w turnieju

2016-01-13 12:51

Do ME w piłce ręcznej pozostał niecały tydzień. Reprezentacja Polski w poniedziałek wróciła z turnieju towarzyskiego w hiszpańskim Irun, który był próbą generalną przed czempionatem Starego Kontynentu, którego będziemy gospodarzami. Rafał Markowski, lekarz kadry, powiedział w rozmowie z nami, że szczypiorniści do imprezy są przygotowani bardzo dobrze. Z wyjątkiem Mariusza Jurkiewicza, który na turnieju najprawdopodobniej nie wystąpi. Opowiedział także o sekretach pracy w reprezentacji Polski. Zapraszamy do lektury wywiadu z doktorem Markowskim.

- Jak przygotowani fizycznie są nasi szczypiorniści do Euro? Widzisz poprawę w stosunku do mundialu w Katarze?

- Chłopaki mają jeszcze ciężkie nogi, widać zmęczenie. W niedzielę zagraliśmy mecz, a trzy godziny później odbyliśmy jeszcze w Hiszpanii trening. W spotkaniu z gospodarzami turnieju w Irun nie zaprezentowaliśmy się najlepiej, ale też takie były założenia, żeby się nie za bardzo przemęczać i zagrać na luzie, bez kontuzji. Od poniedziałku zawodnicy mają wolne i spotykamy się dopiero w środę. Generalnie uważam, że fizycznie jest dobrze. W grudniu w Płocku mieliśmy pięć treningów dziennie, to trochę wychodzi, ale na mistrzostwa to odpali. Uważam, że w Katarze byliśmy dobrze przygotowani – pod względem wydolnościowym naprawdę dobrze to wyglądało. Jeśli wygrywa się w dogrywce medal mistrzostw świata z Hiszpanią, to o czymś świadczy.

Doktor Rafał Markowski przed ME w piłce ręcznej

- Michał Jurecki przeciwko Szwecji odniósł kontuzję nadgarstka. Czy to poważny uraz, czy "Dzidziuś" zdąży wyleczyć się do turnieju?

- Michał będzie gotowy. W Irun lekko skręcił kolano i odniósł lekką kontuzję nadgarstka, jednak nie są to poważne urazy. Zresztą na nim wszystko goi się raz dwa. Generalnie powinien szybko wrócić i w środę wznowić już treningi z całą drużyną.

- Co w takim razie z Bartkiem Jureckim? W niedzielę już się rozgrzewał z zespołem, ale parkietu nawet nie powąchał. Czy nasz kołowy ma jeszcze szanse na występ w Krakowie?

- „Szreku” na mistrzostwach zagra. Trudno mi powiedzieć w jakim wymiarze. W pierwszych trzech występach grupowych może to być występ nieco ograniczony, zobaczymy jak wygląda w treningu. Natomiast dobrą wiadomością jest to, że nic złego przez ostatni czas się nie stało. Nie ma żadnych oznak, żeby kontuzja się odnowiła. Wręcz przeciwnie – codziennie robiłem mu USG i wygląda to dobrze. Powinien wystartować z całą drużyną w meczu z Serbią, ale niekoniecznie w pełnym wymiarze czasowym. Może wystąpić przez 15-20 minut, ale to dokładnie okaże się już w piątek.

- Drużyna jest mocno poobijana po turnieju w Irun. Pracy masz więc zapewne mnóstwo. W ogóle śpisz?

- Przyzwyczaiłem się już do tego, że na zgrupowaniach chodzę spać o trzeciej w nocy, a wstaję o siódmej rano. Nie jest to dla mnie nic nowego. Chłopaki rzeczywiście są poobijani po weekendzie. Szczególnie we znaki dał się nam mecz ze Szwecją, gdzie musieliśmy gonić wynik. Niestety, to zostało okupione jakimiś urazami. Kuba Łucak ma stłuczone ramię, ale w trzecim meczu zagrał, bo nie było to aż tak bolesne. Rafał Gliński mocno stłukł udo, więc w niedzielę ani nie grał, ani nie trenował. Zobaczymy jak będzie czuł się w środę. Karol Bielecki i Marcin Wichary lekko uszkodzili kolana. To jednak urazy, które zdarzają się co jakiś czas i nie powinno to być nic poważnego.

- Mariusz Jurkiewicz do Hiszpanii nie poleciał. Czy to oznacza, że definitywnie nie zagra na Euro?

- Myślę, że na chwilę obecną sprawa jest jasna. "Kaczka" na pewno nie zagra w pierwszej fazie grupowej. Dalsze decyzje nie zostały jeszcze podjęte. Zobaczymy jak to będzie wyglądało w Vive, które dzisiaj zaczęło treningi. Na chwilę obecną wygląda na to, że na mistrzostwach nie zagra.

- Jak wygląda dzień lekarza reprezentacji na turnieju rangi mistrzostw świata czy Europy?

- Wstaję około godziny siódmej, jemy śniadanie całą drużyną. Później mamy pierwszy "medical check" – sprawdzamy co stało się dnia poprzedniego, chłopaki zgłaszają dolegliwości. Sprawdzamy wszystko, żeby dać trenerowi odpowiedź czy zawodnicy są gotowi do treningu. Po powrocie z treningu chłopaki biorą prysznic, jemy obiad. Po obiedzie na turniejach zazwyczaj mamy wolne. Jeśli jednak zdarzy się trening, to indywidualny z tymi zawodnikami, którzy nie wzięli udziału w meczu. Mimo tego, że niektórzy są kontuzjowani, to wciąż trenują. Na każdych zajęciach odbywa się to pod moim okiem i naszym znajomym z Niemiec doktorem Klausem Baumem. Jeśli mamy wolne, to mam czas, żeby napisać raporty medyczne, zrobić zamówienia, uporządkować leki. Kiedy chłopaki odpoczywają, to robię po prostu to, na co nie mam czasu kiedy indziej. Po powrocie z treningu wieczornego lub meczu otwieram swój gabinecik. Wraz z fizjoterapeutami oglądamy wszystkich zawodników, robimy USG, inne badania w zależności od potrzeb. Fizjoterapeuci zaczynają działać – przyklejają taśmy, robią prace manualne. Schodzi nam to do północy czy do pierwszej w nocy. Teraz jednak trenujemy w godzinach meczowych, więc pracę kończymy około trzeciej. Cztery godziny snu i kolejnego dnia to samo.

Najnowsze