"Super Express": - Ostatnio jesteś bohaterem każdego meczu, w którym występujesz. W czym tkwi tajemnica twojej wybornej formy?
Michał Jurecki: - Zacząłem dbać o to, co jem. W dniu meczu spożywam głównie warzywa i białe mięso. Ryby i przede wszystkim młode piersi kurczaka, za którymi przepadam. Koniecznie muszą być gotowane na parze. Do tego dochodzi praca nad siłą i precyzją rzutu. Pochwały cieszą, ale mam świadomość, że w pojedynkę na boisku nic nie znaczę. Liczy się zgranie, drużyna. Tylko razem jesteśmy mocni.
- Po wygranej w ligowej tabeli wyprzedzacie Wisłę aż o osiem punktów i zdobyliście wielką przewagę psychologiczną przed fazą play-off. Wszystko wskazuje na to, że po rocznej przerwie mistrzostwo Polski wróci do Kielc
- Zwycięstwo nad odwiecznym rywalem oczywiście cieszy, ale tak naprawdę po rundzie zasadniczej całą tę przewagę punktową będzie można wyrzucić do kosza. Gra rozpocznie się od nowa. Mimo zdecydowanego prowadzenia w tabeli w tej części sezonu musimy pamiętać o doświadczeniach z poprzednich rozgrywek. Wtedy też wydawało się, że wszystko mamy pod kontrolą, a jednak na finiszu przegraliśmy. Ale to już się nie powtórzy. Tym razem będziemy czujni do końca.
- Pewnym cieniem na waszym zwycięstwie kładą się narzekania niektórych graczy Wisły, że wygraliście dzięki pomocy sędziów, którzy - zdaniem piłkarzy z Płocka - każdą sporną sytuację rozstrzygali na waszą korzyść...
- Nie obchodzi mnie, co gadają. Wiadomo, przegrany zawsze szuka usprawiedliwienia. W pierwszej połowie zostałem dwa czy trzy razy uderzony w twarz i też nie było gwizdka sędziego. Wygraliśmy, bo byliśmy lepsi.
Vive Kielce - Orlen Wisła Płock 26:22 (14:13)
Najwięcej bramek dla Vive: Stojković 5, Buntić 4, Jurasik i Tkaczyk - po 3.
Najwięcej goli dla Wisły: Kubisztal, Toromanović i Kavas po 4.