Bogdan Wenta liczy, że w meczu z Danią będzie mógł liczyć na Krzysztofa Lijewskiego (lewej)

i

Autor: Andrzej Lange

Powen - Vive Kielce, wynik 26:40. W Zabrzu chcieli połamać Lijewskiego

2012-11-24 3:00

W meczu z Powenem w Zabrzu (40:26 dla Vive Kielce) na Krzyśka Lijewskiego rywal skoczył od tyłu wyprostowanymi nogami. Wyglądało to makabrycznie.

- Myślałem, że połamał mu nogi. Rywale grali jak o życie, mimo że wtedy przegrywali już jedenastoma bramkami. I to wszystko przed meczem roku z Metalurgiem Skopje, który zdecyduje o naszym awansie do 1/8 Ligi Mistrzów - nie kryje żalu trener Vive Kielce Bogdan Wenta.

"Super Express": - Vive wygrało wszystkie mecze w Champions League. Piszecie nową, piękną historię, a pan zamiast się cieszyć, wygląda jak chmura gradowa. Co się dzieje?

Bogdan Wenta: - Mam swoje problemy. W środę w Zabrzu nie zagrali Michał Jurecki i Ivan Cupić. Nie wiadomo, czy do soboty się wykurują. Martwię się Krzyśkiem Lijewskim. Kontuzja jest mniej groźna, niż to początkowo wyglądało, badania nie wykazały uszkodzenia kolana, ale jego występ przeciwko Macedończykom stoi pod dużym znakiem zapytania. Po brutalnym ataku na niego gracz Powenu nawet nie dostał czerwonej kartki. Czegoś tu nie rozumiem. Mamy mecz pod kontrolą, prowadzimy jedenastoma bramkami, a rywalom wtedy włącza się jakaś chora agresja. Ja jako trener nigdy nie krzyczałem do swoich zawodników - daj mu w mordę, a takie teksty można było usłyszeć z ławki Zabrza. Po czymś takim po prostu ręce opadają…

- W Skopje też było nieciekawie. Z trybun leciały na was monety i zapalniczki, a na parkiecie trwała regularna bitwa.

- Nie przesadzajmy. Kibice na Bałkanach są żywiołowi, ale akurat w Skopje nie robili nic nadzwyczajnego. Nie ma co zaogniać atmosfery, szukać rewanżu. Liczę, że w sobotę nasi fani swoim żywiołowym, ale kulturalnym dopingiem poniosą nas do zwycięstwa. Wsparcie z trybun będzie nam niesamowicie potrzebne, bo Metalurg w tym sezonie do meczu z nami wszystko w Lidze Mistrzów wygrywał. Porażka z Vive musiała ich mocno podrażnić i przyjadą do Kielc, by się nam zrewanżować. Ale jesteśmy na to przygotowani i zapewniam, że się ich nie przestraszymy.

- Wygrywając w Macedonii piłkarze zrobili panu prezent na 51. urodziny. Impreza była?

- Mogę nigdy nie obchodzić urodzin, bylebyśmy tylko wygrywali takie mecze! Chłopaki zrobili prezent i mnie, i sobie, bo każda wygrana odniesiona w starciu z tak mocnym rywalem dodaje drużynie mocy, pewności siebie.

- Ćwierćfinał Ligi Mistrzów, w którym dotąd nie grała jeszcze żadna polska drużyna, to cel, jaki postawił przed wami właściciel Vive Bertus Servaas?

- Mamy wyjść z grupy i… walczyć, by zajść jak najdalej. Koncentrujemy się na każdym kolejnym meczu. Tak jak kiedyś Adam Małysz, stosujemy metodę małych kroczków.

Nie przegap

Vive - Metalurg

Sobota, godz. 17.45.

Polsat Sport

Nasi Partnerzy polecają
Najnowsze