"Super Express": - W meczu LM z Silkeborgiem (35:26) zaprezentował pan rewelacyjną formę, godną najlepszego piłkarza ręcznego świata z 2009 roku. Gdzie tkwi tajemnica, zmienił pan dietę?
Sławomir Szmal: - Nie, wreszcie uporałem się z kontuzjami, nic mi nie dolega i mogę trenować na sto procent. Sekret tej formy to praca, praca i jeszcze raz praca.
- Prezes Vive Bertuus Servaas stworzył w Kielcach prawdziwy dream team i marzy, byście w tym sezonie awansowali do finału Ligi Mistrzów. Czujecie presję, że musicie odnieść sukces w Europie?
- Ja żadnych nacisków nie odczuwam. Jeśli już, to sam sobie narzucam presję, by wygrywać w każdym meczu. Twardo stąpam po ziemi i mam świadomość oczekiwań wobec drużyny oraz faktu, że mamy naprawdę mocny skład. Ale z drugiej strony to tylko sport i niespodzianki się zdarzają. Dlatego zamiast snuć dalekosiężne plany wolę koncentrować się na każdym kolejnym spotkaniu.
- Rozmawiał pan już z nowym selekcjonerem reprezentacji Michaelem Bieglerem?
- Nie miałem jeszcze okazji.
- Jak pan sobie wyobraża współpracę z nim, skoro cała reprezentacja opowiedziała się za tym, by nadal prowadził ją duet Daniel Waszkiewicz - Damian Wleklak?
- Na pewno jesteśmy rozczarowani, bo po rozmowach z członkami zarządu dostaliśmy zapewnienie, że po wygranych eliminacjach do mistrzostw świata ta para nadal będzie pracować z drużyną. Nie rozumiemy, dlaczego komisja konkursowa nie wzięła Waszkiewicza i Wleklaka pod uwagę, ale wybór Michaela Bieglera szanujemy.