"Super Express": - Zagrałeś z Serbią dobry mecz, ale polski zespół stracił dwa punkty.
Tomasz Gębala: - Przegraliśmy i tylko to się liczy. Wynik meczu z Serbią mówi sam za siebie. Straciliśmy 37 bramek, więc nasza obrona wyglądała fatalnie.
- W kadrze następuje zmiana pokoleniowa. Czujesz się na siłach, żeby być liderem tej reprezentacji w kolejnych latach?
- Stara gwardia, która zdobywała wicemistrzostwo świata w 2007 roku, rzeczywiście powoli odchodzi. Coraz mniej zawodników z tamtego składu gra w reprezentacji, a trener daje szanse młodym. Chciałbym być podstawowym zawodnikiem kadry. To moje marzenie.
- Grasz na pozycji Karola Bieleckiego. Nie unikniesz porównań do żywej legendy. To na nim się wzorowałeś, zaczynając przygodę z piłką ręczną?
- Oczywiście, że był moim sportowym idolem. Marzyłem, żeby zagrać z nim w jednej drużynie. To marzenie się spełniło. Teraz chciałbym dorównać mu umiejętnościami. A to już będzie dużo trudniejsze. To fantastyczny zawodnik. Najlepszy na świecie.
- Pamiętasz innych zawodników, których chciałeś naśladować?
- Na początku był tylko Karol (śmiech). W mojej głowie urósł do rangi boga piłki ręcznej. Gdy w czerwcu pierwszy raz miałem szansę z nim trenować, czułem, że dostąpiłem czegoś wyjątkowego. Mogę się wiele nauczyć od Karola.
- Przed wami mecz wyjazdowy z Rumunią. Wiecie, co trzeba poprawić, żeby w niedzielę zdobyć punkty?
- Praktycznie wszystko. Musimy zagrać agresywnie, konsekwentnie i wyszarpać zwycięstwo. Ważna będzie również koncentracja od początku spotkania. Ostatnio mamy z tym problemy.