Patryk Rombel i Sławomir Szmal

i

Autor: Cyfra Sport Patryk Rombel i Sławomir Szmal

Turniej Noworoczny szczypiornistów

Twarde polskie chłopy szykują się do mundialu. „Naderwanie więzadła ich nie zniechęci” [ROZMOWA SE]

2023-01-03 17:40

W dniach 11-29 stycznia na polskich i szwedzkich parkietach najlepsze reprezentacje piłkarzy ręcznych walczyć będą o mistrzostwo świata w tej dyscyplinie. Ostatnim przedmundialowym sprawdzianem Biało-Czerwonych będzie rozpoczynający się w środę trzydniowy Turniej Noworoczny w „Spodku”. „Super Express” porozmawiał z selekcjonerem Patrykiem Romblem przed pierwszym gwizdkiem katowickich zmagań.

Polacy mają już za sobą krakowski turniej z udziałem Tunezji (31:32), Korei Południowej (31:27) i Brazylii (31:23), rozegrany między świętami a Sylwestrem w Krakowie. Teraz czeka ich rywalizacja z Iranem, Marokiem i Belgią. Z kolei w grupie B mistrzostw świata ich rywalami będą Francuzi (11 stycznia), Słoweńcy (14 stycznia) i Saudyjczycy (16 stycznia). Szykując się do Turnieju Noworocznego, trener Rombel ma już oczywiście „z tyłu głowy” właśnie mistrzowskie zmagania.

„Super Express”: - Dość zaskakujący jest zestaw waszych przeciwników w Turnieju Noworocznym. Skąd taki wybór?

Patryk Rombel: - Rywale są tacy, którzy byli dostępni; wiadomo, że przed wielkimi imprezami wiele ekip woli grać mecze u siebie. W Katowicach mamy jednego przeciwnika europejskiego i dwóch bardziej egzotycznych. Potrzebne nam jednak takie zróżnicowane sprawdziany z drużynami prezentującymi odmienne style, z jakimi spotkamy się w finałach MŚ.

- Czy wyniki katowickiego turnieju będą mieć znaczenie?

- Wynik zawsze ma znaczenie. Tak, zawsze i wszędzie chcemy wygrywać; to jest nasz cel przy każdym wyjściu na boisko. Natomiast w Katowicach wygrana nie będzie sprawą nadrzędną. Mamy bowiem – zwłaszcza w ataku – jeszcze kilka rzeczy, które chcemy przećwiczyć, poprawić. Podobnie w obronie dostrzegam parę mankamentów.

- Mówi pan o konieczności przećwiczenia niektórych rozwiązań. Czyli w Katowicach „zasłony dymnej” przed mistrzostwami nie będzie pan stawiać?

- Wszystkie zespoły w tym okresie – tuż przed wielkim turniejem – nie pokazują raczej tego, co mają najlepsze. Z drugiej strony w piłce ręcznej granie „na pół gwizdka” nie tylko nie przynosi pozytywnych efektów, ale wręcz może być destrukcyjne. Nie ma więc mowy o ograniczaniu się czy wstrzymywaniu ręki. Może być jedynie mowa o próbie ukrycia niektórych rozwiązań taktycznych; pewne rzeczy trzymamy na później. Natomiast kibicuje oczekują, że będziemy wychodzić na parkiet i walczyć w każdym meczu.

- Symbolicznym momentem krakowskiego turnieju była pańska ośmiosekundowa przemowa do chłopaków w meczu z Brazylią, przy stanie 5:8. Przewiduje pan powtórkę?

- Mam nadzieję, że nie będzie potrzebna. Nie lubię się denerwować. Wiem, na jakim poziomie mogą grać moi zawodnicy i tego od nich oczekuję. Do tego niezbędny jest też odpowiedni poziom nastawienia mentalnego, zaangażowania i pracy na boisku. Czasem trzeba im o tym przypomnieć w krótkich zwięzłych słowach.

- Jakich zmian – w porównaniu do zmagań w Krakowie – dokonał pan w zespole na katowicki turniej?

- Nie ma w kadrze Mikołaja Czaplińskiego i Andrzeja Widomskiego. Pierwszy z nich pojedzie z kadrą B na turniej do Norwegii, zaś drugi poleci do Włoch z reprezentacją młodzieżową na eliminacje MŚ w tej kategorii wiekowej. Ich miejsce zajęli Szymon Działakiewicz oraz Maciej Gębala, któremu w Małopolsce daliśmy odpocząć, gdyż jeszcze 27 grudnia rozgrywał mecz w Bundeslidze.

- Ilu jest pewniaków na mistrzostwa świata, a w ilu przypadkach jeszcze pan szuka optymalnych rozwiązań?

- Poszukiwania dotyczą jeszcze trzech-czterech pozycji. Na pozostałych mamy względny komfort. Na szczęście trzy mecze Turnieju Noworocznego powinny pozwolić rozwiać wszelkie wątpliwości.

- Po krakowskich zmaganiach są „ranni i poszkodowani”. Co z ich stanem zdrowia?

- Generalnie ci, którzy są tu z nami, na przestrzeni lat udowadniali mi wielokrotnie, że zrobią wszystko, by w tej kadrze być. Naderwanie więzadła w kciuku ich nie zatrzyma, nie zniechęci. Bartek Bis, bo o nim między innymi mowa, dzięki świetnej pracy naszych fizjo jest w treningu. Podobnie rzecz się ma z Szymonem Sićko; trenuje z zespołem w pełnym kontakcie, na pewno dostanie swoje minuty na parkiecie w trakcie turnieju.

- Nie będzie za to na pewno Kamila Syprzaka; info o jego urazie było przykrym „prezentem mikołajkowym” dla pana?

- Pamiętam, że w poprzednich latach akurat w tym okresie, poprzedzającym ważny turniej, złych wiadomości spływało więcej. Oczywiście szkoda każdego zawodnika – zwłaszcza jeśli jest to zawodnik ze ścisłego trzonu kadry, mający doświadczenie na poziomie Ligi Mistrzów oraz topowych lig europejskich, grający w bardzo mocnym klubie. A tak właśnie jest w przypadku Kamila. Mam wielką nadzieję, że to ostatnia taka niespodzianka i już do samych mistrzostw będziemy raczej wybierać skład z obecnej grupy, niż rezygnować z kogoś z powodu kontuzji.

- Pierwsze wpisy Kamila w mediach społecznościowych na temat urazu były dość tajemnicze; jakby chciał zostawić cień nadziei, że może zdąży na drugą fazę mistrzostw. Jest na to jakaś szansa?

- Nie. Zmęczeniowe złamanie kości to przerwa sześciotygodniowa, więc powrót Kamila do wypadnie w końcu stycznia. Jesteśmy w stałym kontakcie, wiemy, że się intensywnie rehabilituje, ale szanse na to, by zdążył choćby na końcówkę turnieju, są właściwie równe zeru.

- Ale podczas mistrzowskiego turnieju będzie z kolegami?

- Tak, oczywiście. Bardzo mnie to cieszy, że chce przyjechać na turniej mistrzowski. Widać, że grupa chłopaków wspólnie pracująca od kilku lat złapała fajny kontakt i chce być ze sobą blisko.

- Kto będzie czarnym koniem w polskiej ekipie podczas mistrzostw?

- Nie mam pojęcia. Mam nadzieję, że tych czarnych koni – a może mustangów? - będzie więcej niż jeden; że nasz zespół wykreuje kilka indywidualności.

- Mundial zaczniecie starciem z mistrzami olimpijskimi. Jak przygotować się do takiego starcia?

- Na całe szczęście mamy jeszcze trochę czasu i kilka odpraw taktycznych do tego meczu. Będzie więc okazja, by sobie powiedzieć, jak przeciwko Francuzom chcemy zagrać. Ale wiemy, że faworyt będzie jeden; podobnie jak wszyscy wiedzą, w jakim celu „Trójkolorowi” na turniej mistrzowski przyjadą. Każdy inny wynik niż „złoto” będzie dla tego zespołu porażką. My wystartujemy z pozycji „underdoga”, kopciuszka, ale... czasem z takiej perspektywy łatwiej się atakuje. Spróbujemy wykorzystać ewentualne momenty słabości wielkiego rywala, co – przy wsparciu publiczności – może się uda. Ale akurat w kontekście tego meczu żadnych deklaracji nie składam, daleki jestem od popełnienia takiego „samobójstwa”.

- Przez lata polscy szczypiorniści przyzwyczaili kibiców, że w styczniu fundują im wielkie emocje, grając o medale mistrzostw świata. Macie gdzieś z tyłu głowy podobne marzenia?

- Marzenia są. Mamy jednak świadomość, z jakiego miejsca zaczynaliśmy wspólną pracę. Trzy lata temu startowaliśmy w naszą drogę z pozycji zespołu, który opuścił dwa wielkie turnieje: mistrzostwa świata i mistrzostwa Europy. Od tego momentu zaliczyliśmy trzy kolejne imprezy, na każdej robiąc mały progres i dochodząc do dwunastej lokaty na Starym Kontynencie. Teraz chcemy atakować wyższe cele. Mistrzostwa świata rok przed igrzyskami mają status wyjątkowy, będąc eliminacjami do turnieju olimpijskiego. Tak więc – po pierwsze – chcielibyśmy zapracować na pierwszą dziesiątkę, a w tych bardziej śmiałych marzeniach – na czołową ósemkę, bo to da nam prawo dalszej gry o olimpijską nominację.

Program Turnieju Noworocznego w Katowicach

4.01.: Polska - Iran (17.00), Belgia - Maroko (19.30);

5.01.: Polska - Maroko (17.00), Belgia - Iran (19.30);

6.01.: Iran - Maroko (17.00), Polska - Belgia (19.30)

Sonda
Czy interesujesz się piłką ręczną?
Trener Patryk Rombel o przygotowaniach piłkarzy ręcznych do meczów repreznetacji
Najnowsze