Adam Małysz przez lata zachwycał kibiców z całego świata swoimi skokami. Filigranowy zawodnik rywalizował z wybitnymi zawodnikami, a jego walka z Janne Ahonenem, Martinem Schmittem czy wieloma innymi przeszła do historii dyscypliny. Obecnie Adam Małysz znów zajmuje się skokami, ale już w całkiem inny sposób. Przez pewien czas pełnił rolę dyrektora-koordynatora ds. skoków narciarskich i kombinacji norweskiej w Polskim Związku Narciarskich. W 2022 roku przyszedł jednak czas na zmianę prezesa tej organizacji i ustępującego Apoloniusza Tajnera zastąpił Małysz, który nawet nie miał żadnego konkurenta. Obecnie rzadko przypomina się o tym, że zanim ze skoczka Małysz stał się działaczem, to przez pewien czas zajmował się kompletnie inną dyscypliną i startował w rajdach samochodowych. A te pokazały Małyszowi, że potrafią być bardziej niebezpieczne od skoków!
Potężny pożar samochodu Małysza na legendarnym rajdzie. Tragedia była o krok
Karierę skoczka narciarskiego Adam Małysz zakończył w 2011 roku, ale nie przeszedł od razu na sportową emeryturę, tylko zamienił narty na samochody rajdowe. Już w 2012 po raz pierwszy wystartował w Rajdzie Dakar, który niemal co roku zbiera śmiertelne żniwo. W debiutanckim starcie Małysz i jego pilot Rafał Marton ukończyli Dakar na 38. miejscu. Rok później zajęli 15. lokatę, a w 2014 było to już 13. miejsce. Małysz i Marton wystartowali także w 2015 roku i to właśnie wtedy mogło dojść do wielkiej tragedii.
Już pod koniec drugiego etapu Rajdu Dakar 2015 jadący SMG Buggy Małysz i Marton musieli zmierzyć się z bardzo niebezpieczną sytuacją. W pewnym momencie jeden z elementów ich pojazdu wręcz eksplodował! Pożar szybko zaczął opanowywać samochód Małysza, ale próba ratowania Buggy poszła na marne. O tym, jak szybko płomienie objęły pojazd świadczy fakt, że Małysz i Marton nie zdołali wyciągnąć z niego żadnych rzeczy! Spłonęły dokumenty rajdu, rzeczy osobiste, a nawet paszporty. Z opisu sytuacji i zdjęcia spalonego pojazdu, które można zobaczyć poniżej, można wnioskować, że kierowca i jego pilot mieli sporo szczęścia samemu uchodząc bez szwanku z całej sytuacji.
O swojego męża wówczas niezwykle martwiła się Izabela Małysz. Żona legendarnego skoczka opisała te chwile w rozmowie z magazynem „Życie na Gorąco”. – Strasznie się wtedy bałam – wyjawiła Izabela Małysz – Na szczęście wówczas szybko mnie uspokoił. Zdobył telefon satelitarny i zadzwonił do domu – dodała żona Adama Małysza.