Kasabijew na mistrzostwach w Mińsku wystąpił z czarnym kirem na koszulce, po udanych podejściach nie okazywał radości. Nie cieszył się nawet wtedy, gdy zapewnił sobie mistrzostwo Europy z wynikiem 392 kg w dwuboju.
- Jak mógłbym się cieszyć w dniu tragedii mojego kraju? - pyta sztangista, który pochodzi z Osetii Południowej, ale od prawie 10 lat żyje w Polsce. - Wciąż nie mogę uwierzyć w to, co się stało.
- Chciałbym zadedykować mój sukces tym, którzy zginęli, a zwłaszcza panu prezydentowi. Bardzo wiele Mu zawdzięczam i żałuję, że nie usłyszał, jak grano dla mnie Mazurka Dąbrowskiego.
Kasabijew jeszcze na igrzyskach w Pekinie reprezentował Gruzję. Kiedy jednak wybuchła wojna domowa pomiędzy Gruzją a jego rodzinną Osetią, wystąpił z wnioskiem o polskie obywatelstwo.
- Dzięki prezydentowi Kaczyńskiemu udało się to dość szybko załatwić. Niestety, to nie on wręczał mi akt nadania obywatelstwa, ale on podpisał wszystkie dokumenty - opowiada Kasabijew drżącym głosem. - Ta katastrofa uświadomiła mi, jak bardzo czuję się Polakiem i jak mocno kocham ten kraj.
Kasabijew to jedyny polski mistrz Europy w Mińsku. W zawodach nie startowała jednak czołówka naszej reprezentacji, z Szymonem Kołeckim i Marcinem Dołęgą na czele.
- Mamy bardzo mocną drużynę, którą stać na walkę o kilka medali olimpijskich - nie ukrywa Kasabijew. - Dobrze wiem, że jestem poważnym kandydatem do medalu w Londynie. Polska dała mi szansę, stała się moją drugą ojczyzną. Ja zrobię wszystko, żeby odwdzięczyć się najlepiej, jak potrafię.