Zawodniczka zmarła w nocy z 30 listopada na 1 grudnia. Pochodząca z Biłgoraja Beata Maciejewska-Welfle od kilku miesięcy zmagała się z ciężką chorobą. W listopadzie ubiegłego roku w trakcie Biegu Niepodległości, który odbywał się w Gdyni dostała silnego ataku padaczki. Okazało się, że był to nawrót choroby, ponieważ pierwszy raz zaatakowała ją w w 2007 roku.
31-latka udała się na terapię do jednej z niemieckich klinik, lecz po powrocie do Polski zachorowała na zapalenie płuc, a rokowania nie były najlepsze. Następnie trafiła do hospicjum. Była mistrzynią Polski w konkurencji Fugoko oraz brązową medalistką kraju w karate (Enbu). Pozostawiła męża oraz osierociła niespełna dwuletniego synka. Jej pogrzeb odbędzie się w najbliższą środę 7 grudnia. - Prawdziwy Wojownik nigdy nie umiera, tylko odchodzi... Beata Welfle odeszła dzisiejszej nocy. Nie płaczemy. Jesteśmy dumni, że była z nami i pokazała nam, jak walczyć! Do zobaczenia, Wojowniczko! - czytamy na profilu społecznościowym Polskiego Związku Karate Tradycyjnego.
Beata Maciejewska-Welfle NIE ŻYJE. Mistrzyni karate osierociła małego synka
Beata Maciejewska-Welfle zmarła w wieku 31 lat. Mistrzyni Polski w karate w konkurencji Fukugo w ostatnim czasie zmagała się z bardzo ciężką chorobą. Tę walkę niestety przegrała. Osierociła niespełna dwuletniego synka. - Prawdziwy Wojownik nigdy nie umiera, tylko odchodzi... - napisano na profilu na Facebooku Polskiego Związku Karate Tradycyjnego.