Dla Isi palec to teraz największy wróg

2008-08-09 4:00

- Medal jest do zdobycia - deklaruje odważnie Agnieszka Radwańska (19 l.). Marzenia polskiej tenisistki pokrzyżować mogą nie rywalki, ale dokuczliwa kontuzja.

Gdy rozmawiamy z nią, nie ma na ręce żadnego opatrunku. Nie oznacza to jednak, że ból minął.

- Niestety, palec prawej ręki boli, to przeszkadza w treningach. Bywało, że nie mogłam utrzymać rakiety. Jestem na tabletkach, mam zabiegi, lecz stan zapalny się utrzymuje. Nie trenuję dużo, dwa razy dziennie, maksymalnie po półtorej godziny. Jeszcze 2-3 dni się podkuruję, powinno być lepiej. Boję się jednak tej dużej liczby meczów - dodaje smutno.

Żeby zostać mistrzynią olimpijską, Isia musi rozegrać aż 6 spotkań. Pierwszą rywalką będzie Tajwanka Yung-Jan Chan (w niedzielę). Najtrudniejsza przeszkoda już w ćwierćfinale - nr 1 na świecie, czyli Serbka Ana Ivanović.

Według ojca i trenera - ta kontuzja córki to cena, którą płaci za awans do pierwszej dziesiątki rankingu.

- Isia jest twarda, ale nie jest z metalu - mówi Robert Radwański. - Odnowiła się ta kontuzja z Paryża, z Roland Garros. Palec serdeczny prawej ręki jest od wewnątrz opuchnięty. Prawdopodobnie było tak, że gdy po tej paryskiej kontuzji zaczęła owijać rękę bandażem, pewne mięśnie przestały normalnie pracować i stan zapalny przeniósł się na inny staw.

Z perspektywy czasu Radwański zdaje sobie sprawę, że gra Isi w deblu na Roland Garros była błędem.

- Ale kto mógł przypuszczać, że trafią z Ulą na najlepszą parę i będą musiały grać przez prawie 4 godziny? Chciałem, żeby wywalczyły olimpijski awans w deblu normalnie, nie przy zielonym stoliku - tłumaczy.

Potem jednak Isia też grała często, być może za często...

- Może trzeba było odpuścić turniej w Sztokholmie, ale tam przecież broniła tytułu - argumentuje Radwański.

- Najważniejsze, żeby dwa pierwsze mecze poszły w miarę szybko. Wtedy będę miała więcej czasu, żeby odpocząć i się zregenerować. I palec wytrzyma - kończy Isia.

Najnowsze