Julia Michalska (24 l.) i Magdalena Fularczyk (23 l.) podbiły poznańską widownię sobotnim triumfem w dwójkach podwójnych.
- Moja koleżanka z AWF Anita Włodarczyk przed swoim finałem młota w Berlinie zjadła pięć jajek. Powiedziałam jej, że ja zjem sześć - wyjawia Fularczyk. - Ale... zjadłam tylko twarożek. Na szczęście i tak wygrałyśmy - dodaje ze śmiechem.
Nazajutrz Magdalena Kemnitz (24 l.) i Agnieszka Renc (23 l.) zdobyły srebro w tej samej konkurencji wagi lekkiej, a Paweł Rańda (30 l.) poprowadził czwórkę bez sternika wagi lekkiej do brązu.
Wszyscy czekali jednak na występ "Dominatorów".
- Za metą spojrzałem na nasz czas i poczułem zawód, bo nie pobiliśmy nieoficjalnego rekordu świata. A dopiero potem była radość - mówi Marek Kolbowicz (38 l.), który z kolegami z czwórki podwójnej Adamem Korolem (35 l.), Michałem Jelińskim (29 l.) i Konradem Wasielewskim (25 l.) piąty rok z rzędu triumfowali w mistrzostwach świata.
Złoci medaliści z Pekinu po profesorsku wyprzedzili za półmetkiem Australijczyków i nie oddali prowadzenia do mety.
- Najbardziej mobilizowały Adama i mnie głosy, że po wygranych igrzyskach nam się już nie chce. Albo że "zaledwie" drugie miejsce w tegorocznym Pucharze Świata oznacza, że już się kończymy - zdradza Kolbowicz.