Nie wyszli tym samym wyjściem co wszyscy, lecz juz na płycie lotniska wsiedli do specjalnie podstawionego autokaru, który przez boczną bramę, objazdem pognał w kierunku wioski olimpijskiej. Kobe'ego Bryanta za szybą zdołało zobaczyć ledwie kilku Chińczyków.
Dream Team (III lub IV - różnie numerują) kierowany przez trenera Mike'a Kryzewskiego nie ma powodów do dobrego samopoczucia. Po drodze do Pekinu Amerykanie rozegrali sparingowy mecz z reprezentacją Australii w Szanghaju. Męczyli się okropnie i ledwo wygrali 87:76. Drużyna marzeń daleka jest jak dotąd od dorównania poprzednim Dream Teamom.