Niemcy - Włochy, Mario Balotelli, EURO 2012

i

Autor: East News

FINAŁ EURO 2012, HISZPANIA - WŁOCHY. Luca Gelmini: Nie było Merkel, szkoda... WYWIAD

2012-06-30 4:00

Nastroje i nadzieje przed niedzielnym finałem Hiszpania - Włochy komentują tamtejsi dziennikarze. Super Express rozmawiał z Lucą Gelminim, publicystą sportowym dziennika "Corriere della Sera".

"Super Express": - Jakie nastroje panują we Włoszech po awansie do finału EURO 2012?

Luca Gelmini: - Zwycięstwo wprawiło kibiców Włoch w euforię. Panuje zachwyt nad Pirlo (to już od meczów grupowych i pamiętnego karnego). Do tego dochodzi zachwyt nad Cassano (bezbłędny z przodu) i zachwycający Mario Balotelli. Dwa gole, które strzelił w 20 minut, rozstrzygając mecz. Obydwa genialne, z wyczuciem. Tyle się obawiano o to, co pokaże, choć wszyscy wiedzą, że to niesamowity talent. I okazało się, że pokazał to, co trzeba, wyrzucając faworytów z turnieju, otwierając nam drogę na Kijów.

- Ktoś żartował, że awans jak awans, ale Włochów szczególnie cieszy zwycięstwo z Niemcami. Zmusiliście kibiców do płaczu...

- To może przesada, ale ma to swoje znaczenie. To, że nie wygrali z nami na dużej imprezie od 17 lat, to, że regularnie bijemy ich w najważniejszych spotkaniach, ma znaczenie. Warszawa i Stadion Narodowy okazały się dla nas szczęśliwe. Zwycięstwo smakowałoby jednak lepiej, gdyby na trybunach zasiadała kanclerz Angela Merkel. Szkoda, że jej nie było, zwycięstwo smakowałoby lepiej.

- Pamiętam, że Włosi wygrywali swoje tytuły mistrzowskie, rozkręcając się z meczu na mecz.

- Wielu przypomina sobie o tym, gdy porównuje naszą grę z Niemcami i poprzednie mecze. W 1982 r. czy w 2006 też tak było, ale teraz wciąż za dużo było błędów. Wygraliśmy z Niemcami, było bardzo dobrze, ale na początku meczu błędy Pirlo, Barzaglego, Buffona mogły odwrócić to spotkanie. Naprawdę imponujące było jednak to, że udało nam się Niemców zmusić do dość rozpaczliwych strzałów z daleka! Przestali wierzyć, że mogą się wedrzeć w pole karne i zdobyć bramkę.

- Wygracie tytuł?

- Wiara w to jest po meczu w Warszawie znacznie większa niż wcześniej. Pewne obawy budziło to, że Balotelli zszedł z boiska po tym, gdy miał jakieś problemy z nogą. Wygląda jednak na to, że były to tylko skurcze. Wszystkich podbudowało też to, jak broniliśmy się w drugiej połowie, a nawet pod koniec, kiedy rozpaczliwe ataki wraz z wyjściem bramkarza Neuera przyniosły Niemcom karnego.

Luca Gelmini

Publicysta sportowy "Corriere della Sera"

Najnowsze