Po najlepszym w imprezie drugim sobotnim skoku, w którym o pół metra przekroczył 190 m, Małysz wykonał nawet charakterystyczny gest radości - dwa palce wskazujące uniesione w górę. To zawsze był objaw dobrego samopoczucia Orła z Wisły. Jeśli po treningach na normalnej skoczni w Ramsau przyjechał na mamuta i nie odstawał zbytnio od najlepszych, w kolejnych występach może być jeszcze lepiej.
- Mamut nie wybacza błędów, ale wierzyłem, że jeśli na małej skoczni dobrze mi szło, to tak samo będzie na dużej - skomentował Małysz, cytowany przez skijumping.pl.
W sobotę wygrał jeszcze nieoczekiwanie Słoweniec Kranjec, ale dzień później wszystko wróciło do normy. Rywalom nie dał szans superlotnik z Austrii Gregor Schlierenzauer, który jako jedyny dwa razy przekroczył 200 m.