Po sukcesach na igrzyskach Sylwia Gruchała została gwiazdą
Sylwia Gruchała stała się gwiazdą polskiego sportu na początku XXI wieku. Po srebrnym medalu wywalczonym z drużyną na igrzyskach olimpijskich w Sydney z miejsca trafiła na pierwsze strony gazet. Kibice zachwycali się nie tylko sportowym talentem florecistki, ale też jej nieprzeciętną, słowiańską urodą. Kolejne sukcesy zaczęły przychodzić jeden po drugim. Dwa razy była mistrzynią świata w drużynie, pięciokrotnie mistrzynią Europy (wszystko we florecie). Do tego dorzuciła wielki sukces indywidualny – brązowy medal na igrzyskach w Atenach w 2004 roku. Po tym sukcesie jej popularność sięgała zenitu, więc nic dziwnego, że pojawiały się najróżniejsze propozycje. W tym ta z rozbieraną sesją zdjęciową.
Rozbierana sesja zdjęciowa Sylwii Gruchały
Sylwia Gruchała nie ukrywała potem, że zmysłowa sesja dla CKM była okazją do zarobienia dużych pieniędzy. Bardzo dużych – jak przyznała potem w wywiadzie dla „Weszło”. - Sama negocjowałam z "CKM-em" i wywalczyłam najwyższą, jak na tamte czasy, gażę za sesję w bikini. Na pewno było to więcej niż dostałam od państwa za brązowy medal igrzysk w Atenach – powiedziała legenda polskiej szermierki.
Ilu Rosjan zobaczymy na igrzyskach w Paryżu? Szef WADA Witold Bańka przedstawił jasną prognozę
Sylwia Gruchała po karierze zerwała ze sportem wyczynowym, ale cały czas korzystała z doświadczenia, jakie zebrała przez lata zawodowej rywalizacji. W pewnym momencie zajmowała się… coachingiem motywacyjnym. Niestety pandemia sprawiła, że z tym zajęciem zerwała. Teraz, jak przyznała w rozmowie z Onetem, jest mamą na pełen etat. - Mocno wkręciłam się w macierzyństwo. I bardzo dobrze mi z tym. Poza tym nie pracuję zawodowo. Żyłam intensywnie przez 25 lat. Bardzo wcześnie weszłam na wysokie obroty, choć nigdy nie odczuwałam, że pracuję. To była moja pasja. Robiłam to z wielką przyjemnością, z wielkim zaangażowaniem – mówiła Gruchała.