Takiego asa w polskich skokach nie było nigdy i nie będzie jeszcze długo. Adam Małysz (33 l.) już po raz czwarty stanie w olimpijskie szranki. W trakcie przebogatej w sukcesy kariery nie zrealizował tylko jednego wielkiego marzenia: o złocie igrzysk.
>>> Zapisz się na newsletter SE.pl - dowiedz się pierwszy o medalach Polaków!
Dziś "Orzeł z Wisły" znów jest blisko ścisłej światowej czołówki, ale czy to wystarczy na najwyższy stopień podium? - Każdy, kto jedzie na igrzyska, musi marzyć o złocie, inaczej nie ma po co się tam wybierać, a faworyci często zawodzą na wielkich imprezach - zauważa Małysz.
Zresztą na wszystkie olimpiady wiślanin jechał wymieniany w gronie faworytów. Ale już w swoim pierwszym sezonie olimpijskim 1997/1998 zapomniał, jak się skacze daleko. Tak jakby spełniła się teoria-klątwa pewnego skandynawskiego trenera: jeśli się żenisz, ubywa ci kilka metrów odległości w skokach, a kiedy rodzi ci się dziecko, tracisz kolejnych kilka.
A Małysz został akurat mężem i ojcem kilka miesięcy przed igrzyskami. Jego występ w Nagano okazał się klęską, a on poważnie myślał o tym, żeby poświęcić się wyuczonemu zawodowi dekarza i w ten sposób zarabiać na rodzinę.
Przeczytaj koniecznie: Vancouver 2010 - szczegółowy program Zimowych Igrzysk Olimpijskich
W roku 2002 w Salt Lake City, już po pierwszej wielkiej eksplozji formy Małysza, spośród rywali polskiego mistrza liczyć się mógł tylko Niemiec Sven Hannawald (36 l.). Tymczasem wszystkich ustawił w szeregu Szwajcar Simon Ammann (29 l.). Dla naszego "Orła" pozostały srebro i brąz.
W 2006 roku na olimpijskich obiektach w Pragelato koło Turynu Małysz nie odnalazł znów zagubionej formy. Najwięcej szans na podium niepodziewanie było w konkursie drużynowym. Skończyło się na piątym miejscu, a Adam znów myślał o porzuceniu skakania. I dobrze, że tego nie zrobił, bo rok później odbierał czwartą Kryształową Kulę Pucharu Świata.
Obecnej zimy Gregor Schlierenzauer (20 l.) i Ammann odskakiwali mu czasami nawet po 10 metrów. Ale niedawne konkursy w magicznym Zakopanem zmieniły sytuację, a 2. miejsce w Kligenthal ustawiło Polaka w gronie żelaznych faworytów.
- Nie jestem taki stary jak Japończycy Okabe i Kasai. Wiem, że jeszcze potrafię skakać - mówił Adam po udanym starcie na Wielkiej Krokwi. - Do zaprezentowanej tutaj formy wystarczyłoby dodać raptem trzy procenty. A forma nie jest zła i mimo małych błędów idzie w górę. Mam nadzieję, że w Vancouver będzie jeszcze lepsza. Co się odwlecze, to nie uciecze. Jestem cierpliwy. Błędy czasami można wyeliminować jednym skokiem. Zazwyczaj się to udawało. Mam nadzieję, że uda się i tym razem.
Od roku Małysz współpracuje na nowo z fińskim trenerem Hannu Lepistoe (64 l.), który był autorem jego ostatniego odrodzenia, przed 3 laty. Potem popełnił błędy i został zmuszony do odejścia. Teraz zajmuje się wyłącznie Małyszem.
- Zawsze mi się wydawało, że w naszym duecie to Hannu jest "siłą spokoju". A jednak on też potrafi być poruszony - wyjawia Małysz. - Zwłaszcza wtedy, gdy idzie dobrze, a potem nagle przestaje się udawać. Wtedy przychodzi i wzdycha tylko: "Och, och".
Ostatnie treningi przed wylotem do Kanady przeprowadził nasz as na skoczni K-95 w Szczyrku. Spośród obiektów europejskich właśnie jej profil jest najbardziej zbliżony do skoczni normalnej w Vancouver/Whistler. - To ważne, bo w mieście igrzysk startowałem tylko na skoczni dużej - podkreśla Małysz.
Jego umiejętności techniczne połączone ze skokami na podobnym obiekcie do olimpijskiego mogą dać nam wiele radości już drugiego dnia igrzysk. Nawet zwykle skupiony i małomówny Lepistoe jest optymistą. - Adama stać na medal olimpijski - powtarza Fin.
Ekspert ma głos
Simon Ammann (29 l., Szwajcaria), dwukrotny mistrz olimpijski w skokach z 2002 r.:
- Sądzę, że ciężko będzie dojść Gregora Schlierenzauera i mnie, o ile będziemy w formie. Natomiast niespodzianka jest możliwa, zarówno zresztą w wykonaniu Adama, jak i innych zawodników. Zwłaszcza na skoczni K-90. Małysz musi tylko poprawić nieco technikę.
Główni konkurenci
Gregor Schlierenzauer, Thomas Morgenstern, Andreas Kofler (wszyscy Austria)
Simon Ammann (Szwajcaria)
Janne Ahonen (Finlandia)
Starty Małysza
Sobota, 13.02, 18.45 - konkurs na skoczni normalnej
Sobota, 20.02, 20.30 - konkurs na skoczni dużej
Poniedziałek, 22.02, 19.00 - konkurs drużynowy
(godziny wg czasu polskiego)
Adam na igrzyskach
Nagano, 1998 -51. m (K-90), 52. m (K-120) i 8. m (drużynowo)
Salt Lake City, 2002 - 2. m (K-120), 3. m (K-90) i 6. m (drużynowo)
Turyn, 2006 - 7. m (K-95), 14. m (K-125) i 5. m (drużynowo)