Mundial - RPA 2010: Kamerun potrzebuje Songa

2010-06-19 20:10

Niemiecki trener Winfried Schaefer (60 l.) kilka lat temu święcił wielkie triumfy z Kamerunem. Dziś z niepokojem patrzy na to, co się dzieje z jego byłą drużyną. "Super Express" rozmawiał z Schaeferem przed sobotnim meczem Kamerunu z Danią o być albo nie być na mundialu.

"Super Express": - Porażka Kamerunu w pierwszym meczu z Japonią była dla pana zaskoczeniem?

Winfried Schaefer: - Nie do końca. Pracowałem tam trzy lata, wiem, co się tam dzieje. Prawda jest bolesna: Kamerun się nie rozwija, Kamerun się cofa. Kilka lat temu miałem do dyspozycji więcej klasowych piłkarzy, ale już wtedy ostrzegałem działaczy, by nie pozwalali za szybko wyjeżdżać nastolatkom do Europy. Nikt jednak mnie nie słuchał. Efekt jest taki, że mnóstwo 15-latków wyjechało z kraju, ale na dziesięciu może jeden zostaje przy piłce, kilku znajdzie inną pracę, a reszta ląduje na ulicach europejskich miast. Kamerun w ogóle nie ma młodzieżowej ligi! To skąd brać młodych, zdolnych?

- Brak kontroli nad młodzieżą to jedyny powód kiepskiego startu?

- Niejedyny. W zespole wprowadzono nagle zbyt wiele zmian. Jak można zostawiać na ławce takich piłkarzy, jak Rigobert Song czy Geremi Njitap? Nie można grać na mundialu całkiem nową drużyną. Ten zespół nie ma stylu, wygląda, jakby taktykę ustalano z dnia na dzień.

- Czyli Kamerun nie ma na tych mistrzostwach szans nawet na wyjście z grupy?

- Aż tak źle nie jest. Teraz czeka na nich Dania, która też nie pokazała nic wielkiego. Ale żeby wygrać, Kamerun musi zagrać patriotycznie. Za mojej kadencji ci chłopcy grali dla siebie, Kamerunu i rodzin. Teraz tego patriotyzmu jakby mniej… Duńczyków można ograć, ale do składu powinni wrócić Song i Njitap. I jeszcze coś: nie mam pojęcia, dlaczego nie gra defensywny pomocnik Alexandre Song z Arsenalu. To jeden z najlepszych zawodników na świecie na tej pozycji. Jak można trzymać takiego piłkarza na ławce?!

- Teraz pracuje pan w Azerbejdżanie, w FK Baku, ale przymierzano pana do Wisły. To prawda?

- Prawda. I nie wiem, dlaczego Wisła się nie zdecydowała. Czy byłem za drogi? Jeśli tak, to poskąpili i dużo stracili. Obroniłbym mistrzostwo Polski i awansował do Ligi Mistrzów, czyli zarobiłbym dla klubu dużo pieniędzy. No, ale w Wiśle powinni rozumieć, że jak się chce zajechać daleko, to trzeba wydać na mercedesa. Zdecydowali się na tańszy wariant i każdy widzi, jak na tym wyszli.

Nasi Partnerzy polecają

Najnowsze