Z tej dwójki tylkoKowalczuk wywalczyła jak dotąd kwalifikację olimpijską dla naszego kraju. W finale ME poddała się Brytyjce Biance Walkden z powodu dolegliwości kolana.
Natomiast Robak wygrał wszystkie pięć walk. W finale pokonał Bośniaka Nedzada Husicia.
Jego zwycięstwo to pierwszy „złoty” wyczyn w historii polskiego taekwondo w mistrzowskich imprezach mężczyzn w odmianie WTF.
Pochodzący z Wielkopolski zawodnik pierwszy sukces odniósł w tym koreańskim sporcie walki jako nastolatek, a był to srebrny medal w igrzyskach europejskich 2015. W ostatnich latach zmagał się z kontuzjami, trafiał kilkakrotnie na stół chirurgiczny,
- Miałem między innymi rekonstrukcję więzadła krzyżowego w kolanie. Przeszedłem zabieg na przyczep rzepki. Dwukrotnie miałem złamaną i śrubowaną rękę. Do tego było wiele innych kontuzji. Dużo zatem się działo – wyjawił mistrz Europy w rozmowie z red. Tomaszem Kalembą z portalu Onet.
Robak nie ma pewności, czy uda mu się nawet stanąć do walki o olimpijską kwalifikację. Rzecz w tym, że w turnieju olimpijskim są rozgrywane tylko cztery kategorie wagowe mężczyzn: 58 kg, 68 kg, 80 kg i powyżej 80 kg. A w wadze 80 kg wojownik z AZS Poznań nie odniósł żadnego sukcesu w turniejach międzynarodowych. Dlatego w ME w kategorii tej reprezentował nasz kraj inny zawodnik. Nie wiadomo, kogo zdecyduje się wystawić Polski Związek Taekwondo Olimpijskiego na olimpijski turniej kwalifikacyjny (7-9 maja).