Kłopotliwy powrót

2008-09-16 15:40

Kiedy Lance Armstrong ogłosił, że zamierza po raz ósmy wygrać Tour de France, potraktowano to jako wspaniały news. Wiele osób czuje jednak...zażenowanie.

Rzecz w oparach podejrzeń o doping, których "człowiek, który zmonopolizował Wielką Pętlę" nigdy nie rozwiał. Wiadomo, ze w okresie walki z rakiem prostaty Armstrong brał wiele leków zawierających niedozwolone w sporcie substancje. Jego organizm był nimi nafaszerowany i już nikt nie byl w stanie określić: czy to pozostałości po kuracji czy może świeży "koks".

Lance tymi wątpliwościami otoczenia całkiem się nie przejmuje. Zamiast tego już zasłonil się hasłem "walki z rakiem", któremu ma propagandowo służyć jego powrót. W sierpniu przejechał i zwycięzył w 160-kilometrowym wyścigu Mountbike'ów w Colorado, co potwierdza, że w fizycznej formie jest dobrej.

Dyrektor Tour de France Christian Prudhomme nie kryje rozbieżnych odczuć. Peszy go fakt, iż Lance Armstrong zapowiada powrót w barwach teamu Astana, w ostatnich miesiącach uważanego za najbardziej "koksiarski" zespół  w zawodowym peletonie. Z drugiej strony powrót 7-krotnego zwycięzcy byłby znakomitą propagandą TdF, mógłby poprawić kondycję finansową wyścigu.

Więc wszyscy zastanawiają się, co zrobić z tym facetem, który najpierw był idolem, potem dał się do gruntu znielubić, a teraz zachowuje się jakby nigdy nic...

Najnowsze