Philadelphia Union mogła pochwalić się serią pięciu meczów bez porażki, w tym zanotowała trzy wygrane z rzędu. Jednak ostatnich dwóch spotkań zespół prowadzony przez trenera Jima Curtina nie zaliczy do udanych. Zdobył w nich tylko punkt (bezbramkowy remis z Seattle Sounders u siebie). Teraz znów nie wyszło, bo przed własną publicznością w Talen Energy Stadium Philadelphia doznała porażki 1:3 z Portland Timbers.
Gospodarze na przerwę schodzili przegrywając 0:2. Piłkarze Portland Timbers zaimponowali przy drugiej bramce, gdy w trzech rozmontowali defensywę Philadelphii. Na początku drugiej połowy na prawej stronie pokazał się Fabrice Picault. To właśnie po podaniu Amerykanina kontaktowego gola strzelił Kacper Przybyłko.
Trzeba uczciwie przyznać, że było to szczęśliwe trafienie. Polski napastnik oddał niezbyt precyzyjny strzał lewą nogą z ok. pięciu metrów. Piłka trafiła w słupek i wpadła do siatki. Amerykański bramkarz Steve Clark wybił nawet futbolówkę, ale zrobił to jednak już w momencie, gdy ta przekroczyła całym obwodem linię bramkową. Przy tym golu nie ma jednak kontrowersji, co doskonale pokazały telewizyjne powtórki.
W 63. minucie Przybyłko miał znakomitą okazję, aby doprowadzić do wyrównania. Z pięciu metrów uderzył w słupek. Nie mógł uwierzyć, że nie wykorzystał tej okazji. W doliczonym czasie jeszcze raz próbował zaskoczyć bramkarza z Portland. Jednak Amerykanin pewnie wybronił uderzenie snajpera gospodarzy zza pola karnego.
W tym sezonie Przybyłko zdobył już dla gospodarzy cztery bramki w siedmiu występach. Polak jest najlepszym strzelcem drużyny. Sześć razy zaczynał w pierwszym składzie, tylko raz został zmieniony i raz wchodził z ławki. Przypomnijmy, że do wicelidera Konferencji Wschodniej dołączył w połowie kwietnia z Bethlehem Steel, w którym to przebywał na wypożyczeniu. Philadelphia do lidera DC Unted traci tylko punkt, ale rozegrała o jeden mecz mniej. Na pierwsze miejsce będzie mogła wrócić już 30 maja. Wtedy zmierzy się u siebie z Colorado Rapids.
