- Pierwsze 15 km było bardzo wolnych i biegło w grupie wiele
zawodniczek, dlatego trzeba było ruszyć do przodu. W stawce było spore
zamieszanie, dużo małych wypadków i aby trochę rozerwać tę grupę,
wcześniej niż planowałam poszłam do przodu. Ta grupa już mnie
denerwowała i zaatakowałam - opowiadała przebieg wydarzeń w biegu na 30
km nowa mistrzyni świata Justyna Kowalczyk.
W końcówce zaskoczyła Pani rywalki, uciekając im na wiele metrów. Skąd bierze się takie przyspieszenie?
- Jeżeli biegnę dobrze taktycznie i mam zapas sił, to jestem w stanie
właśnie tak przyspieszyć. To samo pokazałam na ostatnich igrzyskach,
ale tam byłam jeszcze za młoda, aby wygrywać i trochę za głupiutka.
Teraz wykorzystałam zdobyte doświadczenie i zrobiłam wszystko tak, jak
miałam zrobić.
Przed biegiem uciekała Pani od roli faworytki.
- Nienawidzę sportowców, którzy idą na start i mówią, że wygrają.
Uważam, że w ten sposób pokazuje się brak szacunku do innych. Ja
trenuję bardzo dużo, ale moje rywalki też nie siedzą i nie mówią
"Justyna wygrywaj". Wszystkie jesteśmy mocne, w stawce jest dziesięć
dziewczyn, które są wspaniałe i dlatego mam do nich wielki szacunek, bo
wiem jak wiele pracy ich to kosztuje. To jest sport, w którym wielkie
znaczenie ma również sprzęt i moi serwismeni oraz trener świetnie pod
tym względem się spisują. Trzeba też mieć dobry dzień, bo dziś się
obudziłam i już kaszlałam, oczywiście nie miało to wpływu na bieg, ale
jutro może mnie rozłożyć i gdyby był jeszcze jakiś bieg, to mogłabym
zapomnieć o medalu. Musimy do wszystkiego podchodzić z rezerwą.
Dlaczego z trenerem mówiliście, żebyśmy nie liczyli na ten medal?
- Nie wiedzieliśmy, jak będzie zachowywała się moja głowa. Ja przecież
spełniłam tu swoje marzenia, zdobywając brązowy i złoty medal. Chodziło
głównie o mobilizację, ale na szczęście nie było z tym problemu i
wszystko się udało.
Który medal z Liberca ceni Pani najbardziej?
- Pierwszy, drugi i trzeci! (śmiech). Mam taki regalik, w którym jest
wbity gwóźdź i tam one wszystkie zawisną. Najtrudniej było mi wywalczyć
jednak ten brązowy medal.
Słyszała Pani kibiców na trasie?
- Dziś byłam skoncentrowana na nartach oraz kijkach i przyznam szczerze nic nie słyszałam. Jednak na pewno mocno mi kibicowali.
Nie miała Pani żadnych problemów podczas biegu?
- Było sporo przepychanek. Wystarczyło zjechać, aby się napić i już
spadało się na dalsze miejsce. Trudne na początku były wszystkie
techniczne sprawy, bo było sporo tłoku, natomiast kondycyjnie nie
miałam większych problemów. Starałam się być w czubie i tyle.
Kowalczyk: Na igrzyskach byłam za głupiutka
2009-03-01
10:20
Justyna Kowalczyk zdobyła trzy medale mistrzostw świata, w tym dwa złote. - Pierwsze 15 km było bardzo wolnych i biegło w grupie wiele zawodniczek. Ta grupa już mnie denerwowała i zaatakowałam - mówi o swoim sukcesie.