Kowalczyk: Na igrzyskach byłam za głupiutka

2009-03-01 10:20

Justyna Kowalczyk zdobyła trzy medale mistrzostw świata, w tym dwa złote. - Pierwsze 15 km było bardzo wolnych i biegło w grupie wiele zawodniczek. Ta grupa już mnie denerwowała i zaatakowałam - mówi o swoim sukcesie.

- Pierwsze 15 km było bardzo wolnych i biegło w grupie wiele zawodniczek, dlatego trzeba było ruszyć do przodu. W stawce było spore zamieszanie, dużo małych wypadków i aby trochę rozerwać tę grupę, wcześniej niż planowałam poszłam do przodu. Ta grupa już mnie denerwowała i zaatakowałam - opowiadała przebieg wydarzeń w biegu na 30 km nowa mistrzyni świata Justyna Kowalczyk.

W końcówce zaskoczyła Pani rywalki, uciekając im na wiele metrów. Skąd bierze się takie przyspieszenie?

- Jeżeli biegnę dobrze taktycznie i mam zapas sił, to jestem w stanie właśnie tak przyspieszyć. To samo pokazałam na ostatnich igrzyskach, ale tam byłam jeszcze za młoda, aby wygrywać i trochę za głupiutka. Teraz wykorzystałam zdobyte doświadczenie i zrobiłam wszystko tak, jak miałam zrobić.

Przed biegiem uciekała Pani od roli faworytki.

- Nienawidzę sportowców, którzy idą na start i mówią, że wygrają. Uważam, że w ten sposób pokazuje się brak szacunku do innych. Ja trenuję bardzo dużo, ale moje rywalki też nie siedzą i nie mówią "Justyna wygrywaj". Wszystkie jesteśmy mocne, w stawce jest dziesięć dziewczyn, które są wspaniałe i dlatego mam do nich wielki szacunek, bo wiem jak wiele pracy ich to kosztuje. To jest sport, w którym wielkie znaczenie ma również sprzęt i moi serwismeni oraz trener świetnie pod tym względem się spisują. Trzeba też mieć dobry dzień, bo dziś się obudziłam i już kaszlałam, oczywiście nie miało to wpływu na bieg, ale jutro może mnie rozłożyć i gdyby był jeszcze jakiś bieg, to mogłabym zapomnieć o medalu. Musimy do wszystkiego podchodzić z rezerwą.

Dlaczego z trenerem mówiliście, żebyśmy nie liczyli na ten medal?

- Nie wiedzieliśmy, jak będzie zachowywała się moja głowa. Ja przecież spełniłam tu swoje marzenia, zdobywając brązowy i złoty medal. Chodziło głównie o mobilizację, ale na szczęście nie było z tym problemu i wszystko się udało.

Który medal z Liberca ceni Pani najbardziej?

- Pierwszy, drugi i trzeci! (śmiech). Mam taki regalik, w którym jest wbity gwóźdź i tam one wszystkie zawisną. Najtrudniej było mi wywalczyć jednak ten brązowy medal.

Słyszała Pani kibiców na trasie?

- Dziś byłam skoncentrowana na nartach oraz kijkach i przyznam szczerze nic nie słyszałam. Jednak na pewno mocno mi kibicowali.

Nie miała Pani żadnych problemów podczas biegu?

- Było sporo przepychanek. Wystarczyło zjechać, aby się napić i już spadało się na dalsze miejsce. Trudne na początku były wszystkie techniczne sprawy, bo było sporo tłoku, natomiast kondycyjnie nie miałam większych problemów. Starałam się być w czubie i tyle.

Najnowsze