- W czasie tamtej walki adrenalina i emocje mnie poniosły i ruszyłem na hura. W pewnym momencie zabrakło mi tlenu. Nie przegrałem z nim, tylko z samym sobą. Po prostu sam się udusiłem, a nie on mnie udusił - mówi Pudzianowski, którego wielu eksperów skreśliło po tamtej porażce, uzając, że nie zrobi kariery w MMA.
Przeczytaj koniecznie: Robert Kubica wrócił za kierownicę. Siada już na fotelu kierowcy i prowadzi auto
- Gdy jesteś na górze, kibice cię noszą. Gdy upadniesz, kopią cię. Przywykłem do tego - komentuje Mariusz. - Przegrałem dwie walki, obie, bo zabrakło mi sił. Wiem, że trudno jest wam uwierzyć, że tym razem będzie inaczej, ale uwierzcie! "Pudziana" nie należy skreślać - apeluje do kibiców były strongman.