Kubica wjechał na sam szczyt

Światowy kryzys dotyka F1 zdecydowanie mocniej niż przykładowo piłkę nożną, ale jestem przekonany, że Kubica jeszcze przez wiele lat nie będzie zjeżdżał swym szybkim bolidem z najbardziej prestiżowego (pierwszego) miejsca na podium dla najlepiej zarabiających polskich sportowców. On może przewodzić "Złotej Setce" tak długo, jak Darek Michalczewski czy Jerzy Dudek. Pierwszy był liderem na naszej liście przez początkowe trzy edycje, drugi - przez cztery następne. Wygląda na to, że zaczyna się teraz "Era Kubicy". I potrwać może jeszcze dłużej niż kadencje poprzedników Roberta na fotelu lidera.

Kolejnym przełomowym wydarzeniem jest to, że pierwszy raz w czołowej dziesiątce "Złotej Setki" znalazła się... kobieta. Tenisistka Agnieszka Radwańska (20 l.) awansowała na 8. miejsce, a byłaby jeszcze wyżej gdyby jej tacie, zarazem trenerowi i menedżerowi, udało się podpisać lukratywny kontrakt reklamowy. Nie mam jednak nawet cienia wątpliwości, że panu Robertowi Radwańskiemu to się uda w tym roku i to bez pośrednictwa agencji reklamowych, zabierających olbrzymie prowizje za załatwienie sprawy.

Do tej pory w "Złotej Setce" dominowali sportowcy zarabiający na Zachodzie albo w Ameryce. Teraz na zaskakująco wysokich pozycjach pojawili się Maciej Lampe (7.) i Agnieszka Bibrzycka (23.), którzy w koszykówkę grają na Wschodzie - w Rosji.

Za nami rok olimpijski, ale ze świecą szukać w "Złotej Setce" polskich bohaterów igrzysk w Pekinie. Jedynie złotemu kulomiotowi Tomaszowi Majewskiemu udało się "załapać" na 75. miejsce i to głównie dzięki lukratywnemu kontraktowi reklamowemu z Orlenem. Leszek Blanik i czwórka złotych medalistów w wioślarstwie wyraźnie przegrali nawet z jednonogimi kopaczami piłki. Takie już jest życie, nie ma sprawiedliwości.

Najważniejsze, że ofiarą światowego kryzysu nie padła nasza "Złota Setka". To już jej ósme wydanie. Zapraszam do lektury.

PS: Uwaga! Zarobki sportowców podajemy brutto. Po zapłaceniu podatków, ZUS-ów mogą być mniejsze nawet o 30 procent. Przy obliczaniu zarobków w 2008 roku zastosowaliśmy przeliczniki: euro - 4 zł, funt - 4,3 zł, dolar - 3 zł, frank szwajcarski - 2,8 zł. Takie kursy obowiązywały bowiem 31 grudnia 2008 roku.