Zespół z Eskilstuny zajmuje obecnie w ligowej tabeli 10. miejsce. Słabe wyniki spowodowały, że w czerwcu pożegnano się z dotychczasowym szkoleniowcem Ozkanem Melkemichelem. Jego miejsce zajął ówczesny dyrektor sportowy Jawad Al Jebouri, który nie ma jednak odpowiedniej licencji. Al Jebouri dostał jednak zgodę na pracę w roli trenera, ale pozwolenie to wygaśnie 27 września. Wobec tego władze kluby od pewnego czasu poszukiwały kogoś, kto przejmie jego obowiązki. Wybór padł na Dmitrija Czeryszewa – prywatnie ojca Denisa, obecnego zawodnika hiszpańskiej Valencii. - Kiedy zadzwoniłem i zapytałem, czy chce trenować AFC, pomyślałem, że odpowie nie. Ale po pewnym czasie oddzwonił i powiedział, że nie może mnie zawieść – powiedział dziennikowi „Eskilstuna-Kuriren” właściciel klubu, Alex Ryssholm.
Niestety, Dmitrij Czeryszew w szwedzkim drugoligowcu pracował jedynie przez… 3 godziny! Jeszcze przed pierwszymi zajęciami ze swoimi nowymi podopiecznymi 52-latek zdążył udzielić optymistycznego wywiadu wyżej wymienionej gazecie. - Dobrze jest być tu z powrotem. Chociaż pozostało nam już niewiele gier do końca sezonu, mam nadzieję, że uda mi się zrobić to, co stało się w bajce Hansa Christiana Andersena – zamienić brzydkie kaczątko w pięknego łabędzia – mówił wówczas.
Niedługo po zakończeniu inauguracyjnych zajęć poinformowano jednak, że Czeryszew nie jest już szkoleniowcem AFC Eskilstuny. - Dmitrij chciał dokonać wielu zmian i po treningu poczuł, że w tej chwili wyrządzi to zespołowi więcej szkody niż pożytku. Miał na myśli to, że jest za mało czasu na taką rewolucję i że na dziesięć meczów przed końcem rozgrywek lepiej będzie, jeśli zachowany zostanie stary układ – wytłumaczył powody takiego rozwoju sytuacji właściciel klubu. Szwedzkie media spekulują, że 3-godzinny epizod rosyjskiego szkoleniowca w klubie z Eskilstuny jest najkrótszym w historii futbolu.