Francuz wylądował w Warszawie o 16.20, po czym luksusową limuzyną na sygnale pojechał prosto na budowę stadionu. Tam przez około pół godziny przyglądał się pracom zza szyby samochodu terenowego. Wyszedł z niego tylko na chwilę.
- Był zachwycony postępem prac - opowiada Adam Olkowicz (65 l.) z zarządu PZPN.
Zresztą trudno się dziwić, że Michel był zadowolony, dostał bowiem od Laty nieoczekiwany prezent. To miała być tajemnica, ale "Super Express" ustalił, co to jest. Do przekazania prezentu doszło w hotelu Sheraton w Warszawie, gdzie Francuz zatrzymał się w trakcie pobytu w Polsce.
My obstawiamy - sądząc po kolorze alkoholu - że to była kojarząca się z Polską żubrówka. Bo najlepsze koniaki to i tak Michel ma we Francji.