Reprezentacja Chile radzi sobie w ostatnich miesiącach bardzo słabo – na tyle słabo, że niedawno z pracy zrezygnował dotychczasowy szkoleniowiec, Eduardo Berizzo. Problemy dotykają także infrastrukturę, z której korzystają reprezentanci tego kraju, o czym niedawno bardzo ostro wypowiadał się Alex Sanchez. Jednak kadra ma wciąż wiele wsparcia, w tym były reprezentantów, takich jak legendarny Carlos Caszely. W sobotę, 18 listopada, po obejrzeniu treningu kadry narodowej na Monumental Stadium 73-latek postanowił udać się na posiłek ze swoim synem Piero. Niestety, wówczas jego stan bardzo się pogorszył i Caszely trafił do szpitala.
Błyskawiczna reakcja syna uratowała legendarnego piłkarza
Doniesienia o Carlosie Caszelym potwierdziło TNT Sports. W pewnym momencie podczas 73-latek zaczął bełkotać i wyglądał na zdezorientowanego. Na szczęście syn legendy błyskawicznie zareagował, wiedząc, że nie ma czasu do stracenia i zawiózł swojego tatę do kliniki w Las Condes, gdzie lekarze stwierdzili udar.
Dzięki szybkiej reakcji syna oraz dobrej diagnozie lekarzy udało się ograniczyć skutki udaru, który może prowadzić do trwałego kalectwa lub nawet śmierci. Stan byłego napastnika zaczął się poprawiać, w niedzielę jego stan był już stabilny, a Caszely był w stanie porozumieć się ze swoją rodziną.
Były reprezentant Chile zapisał się w historii piłki nożnej w sposób niezwykły. W 1970 roku został wprowadzony system kartkowy, który karał zawodników za przewinienia. W 1974 Carlos Caszely został pierwszym piłkarzem w całej historii mundiali, którego ukarano... czerwoną kartką! Napastnik obejrzał dwa żółte kartoniki, a w konsekwencji czerwony, podczas meczu Chile z reprezentacją RFN.