Adrian Zieliński

i

Autor: Eastnews Adrian Zieliński

Londyn 2012. Adrian Zieliński, złoty medalista w podnoszeniu ciężarów: Sukces mnie nie zmieni, dalej będę ciężko trenował

2012-08-09 19:49

- Spokojnie, chcę sprawę wyjaśnić, bo zrobiło się zamieszanie. O żadnej zmianie obywatelstwa nie myślę. Jestem Polakiem i chcę startować dla Polski. A na przyszłorocznych mistrzostwach świata w Warszawie zrobię wszystko, żeby wygrać i nie zawieść polskich kibiców - mówi Adrian Zieliński (23 l.), którego spotkaliśmy, jak robił zakupy w centrum handlowym.

Mistrz olimpijski w podnoszeniu ciężarów szukał perfum dla ukochanej dziewczyny Magdy, potem oglądał auta w salonie samochodowym.

W międzyczasie rozdawał autografy i pozował do zdjęć z kibicami, nie tylko polskimi. - Popularność? Teraz jest wokół mnie zamieszanie, ale jestem pewien, że moje życie nic się nie zmieni. Dalej będę ciężko trenował, żeby odnosić sukcesy. Cały czas jestem głodny zwycięstw - zapewnia.

Zieliński rozglądał się za prezentem dla dziewczyny. - Chcę dla Magdy kupić perfumy. Jakie? Zawsze kupuję takie, jakie mi się akurat podobają - wyjaśnia. - Magda jest dla mnie wielkim wsparciem. Gdy jestem już na ostrej diecie, gotuje mi. Pilnuje, żebym wypoczywał i żeby nic nie przeszkadzało mi w przygotowaniach. Odciąża mnie, załatwiając wszystkie codzienne sprawy. Bez niej byłoby mi bardzo trudno osiągać takie wyniki. Razem studiujemy i nawet specjalnie dla mnie przełożyła obronę pracy licencjackiej, żebyśmy razem zdawali i żeby mi było raźniej na obronie - zdradza.

W salonie samochodowym Zieliński z zainteresowaniem oglądał sportowe samochody. Do jednego z nich nawet wsiadł, żeby zobaczyć, jak się w nim czuje. - Fajny, ale ta kierownica po prawej stronie to jakaś masakra - śmiał się. - Zdecydowanie wolę moje bmw 7.

Po triumfie Adriana w Londynie ciężarowiec zaatakował władze PZPC. W odpowiedzi prezes związku Zygmunt Wasiela przekonywał na łamach "Super Expressu", że to całe zamieszanie to intrygi jego rywali przed zbliżającymi się wyborami, a Zielińskim ktoś steruje.

- Jestem dorosły, wiem, co mówię i nikt mną nie manipuluje - oburza się mistrz olimpijski. - Powiedziałem to, co mi leżało na sercu. Czułem, że muszę tak zrobić, bo mam do władz związku żal. A prezes cały czas nie znalazł czasu, żeby ze mną porozmawiać i wyjaśnić całą sprawę.

Najnowsze