- Namówili mnie do dalszych startów prezes klubu i trener. Nie żałuję tamtej decyzji - twierdzi zawodnik Czarnych Bytom. W Pekinie medalu nie zdobył. - Ale teraz mam większe doświadczenie, więcej stoczonych walk i pokonanych rywali. W moim wieku poprawić mogę głównie siłę mięśni i nad tym pracuję. Cech motorycznych już nie poprawię, moja główna broń to ko-soto-gari (małe podcięcie zewnętrzne - red.). - argumentuje.
Waży aż... 167 kg (!). - Dieta okazała się niewypałem, nie miałem sił, aby trenować. Muszę jeść dużo mięsa i wędlin, by dostarczyć mięśniom energii. Dziennie zjadam ich około 800 gramów, a cała moja dzienna dawka jedzenia to 5000 kilokalorii - opowiada.